Oddziały Powstańcze

Lotnictwo wielkopolskie 1919-1920

Mariusz Niestrawski

Wybierz Strony

Historia polskiego lotnictwa to od wielu lat temat, obok którego trudno przejść obojętnie. Zainteresowanie historyków nie rozkłada się jednak równomiernie. Zdecydowanie większą popularnością cieszą się tematy związane z największą chwałą polskich skrzydeł, czyli kampaniami powietrznymi w czasie II wojny światowej. Mniej pisze się o początkach polskiego lotnictwa. Wśród nielicznych publikacji podejmujących dzieje polskiego lotnictwa w latach 1918-1920 także można zauważyć pewną wybiórczość. Badacze kładą nacisk na przedstawienie udziału polskiego lotnictwa w kształtowaniu się granicy wschodniej, mniejsza uwaga towarzyszy zobrazowaniu wydarzeń w Wielkopolsce. Sytuacja ta mogłaby prowadzić do niedoceniania wkładu Wielkopolski w budowę Wojsk Lotniczych II Rzeczypospolitej, warto więc pochylić się nad historią lotnictwa na tym obszarze w latach 1919-1920.

Centrum, wokół którego ukształtowały się siły powietrzne w byłym zaborze pruskim, było lotnisko w podpoznańskiej Ławicy. Do końca 1918 r. w na lotnisku w Ławicy stacjonował Rezerwowy Oddział Lotniczy Nr 4, który zajmował się szkoleniem personelu latającego (pilotów i obserwatorów) oraz pomocniczego. W Ławicy dokonywano także remontów i przeglądów samolotów.

W tym oddziale w końcu 1918 r. służyło około 200 żołnierzy. W większości byli to Niemcy, ale w tej grupie znajdowało się także kilkudziesięciu Polaków. Wśród żołnierzy narodowości polskiej był sierż. pil. Wiktor Pniewski, członek Polskiej Organizacji Wojskowej Zaboru Pruskiego, któremu Organizacja zleciła poczynić przygotowania do zorganizowania polskiego oddziału lotniczego. Na początek polski pilot skupił się na zdobywaniu broni oraz sprawdzaniu zawartości magazynów i hangarów w Ławicy. Pniewskiemu udało się wciągnąć do konspiracji 5 pilotów, 2 obserwatorów i 32 mechaników lotniczych polskiej narodowości.

Wybuch powstania w Poznaniu zaskoczył Niemców, którzy w ciągu kilku dni zostali wyparci z granic administracyjnych stolicy Wielkopolski. W dowództwie wojsk powstańczych pojawił się jednak problem co zrobić z pobliską Ławicą, w której znajdowali schronienie żołnierze niemiec-

 

Zabudowania Stacji Lotniczej w Ławicy. Fot. z 1919 r. ze zbiorów Cyfrowej Biblioteki Narodowej „Polona”

 

cy z rozbitych oddziałów. W Komendzie Miasta ścierały się dwa poglądy. POWzp sugerowała zdobycie Stacji Lotniczej. Z jednej strony dążyła ona do rozszerzenia obszaru zajętego przez Polaków, z drugiej – obawiała się uzbrojonych Niemców tuż pod Poznaniem. Pojawiło się ponadto ryzyko, że pozbawieni zaopatrzenia żołnierze niemieccy mogą rozpocząć rekwizycje żywności w okolicy. Stanowisku POWzp sprzeciwiali się członkowie Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, którzy obawiali się reakcji niemieckiej (w tym bombardowań Poznania).

POW-iacy 4 stycznia przeforsowali swoje stanowisko i dzień później przedstawiciele powstańców udali się na lotnisko. Polskie żądanie bezwzględnej kapitulacji spotkało się ze zdecydowaną odmową. Z drugiej strony Polacy nie chcieli się zgodzić z propozycjami niemieckimi.

Po powrocie z Ławicy powstańcy zajęli się opracowaniem planu zdobycia Stacji Lotniczej. Przed atakiem przecięto kabel elektryczny łączący Ławicę z Poznaniem, przez co stacja lotnicza skryła się w ciemnościach; miało to zapewnić zaskoczenie niezbędne dla powodzenia ataku. Do natarcia na lotnisko delegowano trzy kompanie piechoty, pluton strzelców konnych, kilka oddziałów POWzp i oddział sanitarny. Wsparcie zapewniały dwa działa 8 cm i kilka karabinów maszynowych. Dowództwo całej akcji objął ppor. Andrzej Kopa. Wśród powstańców szturmujących Ławicę znaleźli się m.in. późniejsi wybitni lotnicy: ppor. obs. Franciszek Stempniewicz, sierż. pil. Wiktor Pniewski, sierż. pil. Józef Mańczak czy sierż. obs. Andrzej Płachta.

Główne siły miały uderzyć od strony wsi Ławica. Artyleria ubezpieczona oddziałem piechoty zajęła pozycje w rejonie stacji kolejowej Poznań-Wola. Natomiast kawalerię i ochotników z POW wyznaczono do pozorowania ataku od strony Poznania. Wczesnym rankiem 6 stycznia doszło do zbrojnego przejęcia lotniska w Ławicy. Powstańcy ponownie wysłali parlamentariuszy, ale nie przyniosło to efektu. Wykorzystując ciemność, atakujący podeszli blisko do lotniska. Załogi niemieckich karabinów maszynowych celowały

 

image

Wypełnione płatowcami wnętrze hali sterowcowej w podpoznańskich Winiarach.
Widoczne kadłuby m.in. Albatrosów B.II, AEG C.IV, AEG N.I i LVG C.V. Fot. ze zbiorów CBN „Polona”

 

za wysoko, więc nie stanowiły poważniejszej przeszkody. Polskie działa oddały tylko cztery strzały, żeby nie wywołać przypadkiem pożaru na lotnisku. Straty po obu stronach były nieznaczne. Ograniczyły się do kilku zabitych i rannych. W Ławicy zdobyto 26 sprawnych samolotów i 20 karabinów maszynowych. Wzięto przy tym ponad stu jeńców. Zdobycz powiększyła się znacznie w wyniku zajęcia hali sterowcowej w pobliskich Winiarach – powstańcom udało się tam przejąć około 215 płatowców. Zdobyto samoloty dwumiejscowe LVG, Rumplery, Albatrosy i Halberstadty, jednomiejscowe myśliwce Albatros i Fokker, a także dwumiejscowe szkolne Albatrosy. Poza samolotami w rękach powstańczych znalazło się kilkadziesiąt silników lotniczych, części zapasowe, amunicja i bomby lotnicze, broń pokładowa, hangary polowe, samochody, motocykle, wozy taborowe, sprzęt fotograficzny, ekwipunek lotniczy, a także nieco sprzętu balonowego.

W dzień po zdobyciu Ławicy przez Polaków komendantem Stacji Lotniczej mianowano sierż. pil. W. Pniewskiego. Na lotnisku utworzono cztery kompanie. W 1. kompanii lotniczej znaleźli się piloci i grupa mechaników. Była to w zasadzie szkoła pilotażu, którą miał pod opieką sierż. pil. J. Mańczak. Sierż. Franciszek Gruszkiewicz dowodził 2. kompanią warsztatową, a 3. wartowniczą – sierż. Józef Szyfter. Ostatnim pododdziałem Stacji Lotniczej była 4. kompania rekrucka. W 1. kompanii stworzono też Grupę Bojową, w skład której weszli najbardziej doświadczeni lotnicy dowodzeni bezpośrednio przez komendanta Stacji Lotniczej. Ten ostatni podlegał Dowództwu Głównemu Powstania za pośrednictwem kierownika referatu lotnictwa, którym kierował ppor. obs. F. Stempniewicz. Referat lotnictwa utworzono także 7 stycznia.

Tego samego dnia nad Stacją Lotniczą pojawiły się trzy lub cztery niemieckie bombowce Gotha G.IV, które przyleciały z lotniska we Frankfurcie nad Odrą. Niemcy zrzucili 18 bomb – nie powodując co prawda strat w ludziach, jednak bombardowanie doprowadziło do zapalenia drewnianego baraku. Straty mogły być znacznie większe, bowiem Polacy nie zdołali zorganizować solidnej obrony przeciwlotniczej. Dopiero po bombardowaniu Stację Lotniczą zasiliły dwie kompanie, którym polecono przygotować karabiny maszynowe do odpierania ataków z powietrza.

Obrona przeciwlotnicza zdała egzamin kolejnego dnia, gdy Niemcy ponowili nalot. Formacja trzech bombowców Gotha G.IV nie zdołała przedostać się nad lotnisko, dodatkowo jeden samolot został zmuszony do awaryjnego lądowania. Niemieccy lotnicy zdołali zniszczyć Gothę zanim zostali wzięci do niewoli i osadzeni w Cytadeli.

Pierwszy lot na korzyść wojsk na froncie lotnictwo wielkopolskie przeprowadziło 17 stycznia. Załoga, składająca się z pil. Ludwika Piechowiaka i sierż. obs. Andrzeja Płachty, rozpoznawała wtedy rejon na zachód od Leszna. Po kilku dniach polski samolot rozpoznawał sytuację na kierunku Zbąszynia. W drodze powrotnej polscy lotnicy zdecydowali się wylądować w okolicach Posadowa, by sierż. Płachta mógł złożyć meldunek również dowódcy odcinka. Piechowiak i Płachta wykonali także szereg lotów nad północną Wielkopolską. Tego typu zadania wypełniali najbardziej doświadczeni piloci i obserwatorzy Stacji Lotniczej, która była punktem zbiorczym dla wszystkich polskich lotników w Wielkopolsce.

Kolejne dni i tygodnie przyniosły reorganizację wielkopolskiego lotnictwa na wzór armii regularnej. Wpisywało się to zresztą w trend panujący w całych powstańczych siłach zbrojnych. Tymczasowym dowódcą wielkopolskiego lotnictwa mianowano 18 stycznia ppor. pil. Jerzego Dziembowskiego. Pełnił on jednak krótko swą funkcję, gdyż cztery dni później gen. Józef Dowbor-Muśnicki przekazał dowództwo nad wielkopolskim lotnictwem w ręce płk. pil. Gustawa Macewicza.

W dniu 31 stycznia ustalono etat Dowództwa Wojsk Lotniczych. Stanowisko dowódcy (inspektora) Wojsk Lotniczych powinien objąć pilot w stopniu generała majora, generała podporucznika bądź ewentualnie pułkownika. Funkcję jego pomocnika miał pełnić pułkownik pilot. Ze względu na niedobór oficerów dopuszczano jednak, by był to młodszy oficer. W Dowództwie przewidziano miejsce dla dwóch referentów; jeden odpowiadałby za kwestie techniczne, a drugi za sprawy gospodarcze i frontowe. W sztabie mieli służyć także adiutant i sekretarz, którzy również mieli przynależeć do personelu latającego. Dowództwo Wojsk Lotniczych było podporządkowane bezpośrednio Dowódcy Sił Zbrojnych Polskich w Byłym Zaborze Pruskim. W kompetencjach DWL znajdowały się wszelkie sprawy związane z wojskami lotniczymi, szkołami lotniczymi, warsztatami i składami.

Również 31 stycznia ogłoszono etat eskadry lotniczej. Jednostką tej wielkości miał dowodzić kapitan pilot (ewentualnie porucznik pilot). Ponadto w skład personelu latającego powinno wchodzić sześciu pilotów, czterech obserwatorów i dwóch strzelców płatowcowych. W eskadrze znalazło się także miejsce dla 125 ludzi personelu naziemnego. Przewidziano wyposażenie jednostki w siedem samolotów: pięć wywiadowczych, myśliwski i szturmowy. Wyposażenie powinny uzupełniać dwa samoloty rezerwowe. Na każdą maszynę miał przypadać komplet narzędzi i sześć kompletów części zapasowych. Na każdy silnik przydzielono dwa komplety części zapasowych. Eskadra otrzymywała także 5 śmigieł rezerwowych, 7 hangarów, 8 ciężkich karabinów maszynowych, komplet narzędzi puszkarskich, 2 aparaty fotograficzne, 10 pistoletów sygnałowych, zapas amunicji do karabinów maszynowych i bomb, a także płachty i rakiety sygnalizacyjne.

W oparciu o ten etat w lutym i marcu 1919 r. rozpoczęto organizowanie eskadr. Odpowiedni rozkaz wydano 12 lutego, a dzień później ppor. pil. W. Pniewski rozpoczął pracę nad wystawieniem 1. Wielkopolskiej Eskadry Lotniczej. Nowym komendantem Stacji Lotniczej w Ławicy wyznaczono ppor. pil. J. Dziembowskiego. Eskadrę Pniewskiego wyposażono w sześć samolotów: pięć wywiadowczych LVG C.V i jeden myśliwski Albatros D.Va. Stojący na czele wielkopolskiego lotnictwa płk pil. G. Macewicz troszczył się nie tylko o lotnictwo w byłym zaborze pruskim, ale miał przed oczyma trudną sytuację, w jakiej znajdowały się polskie eskadry w Galicji. Dowódca Wojsk Lotniczych w Wielkopolsce 14 marca zdecydował o wysłaniu 1. WEL na pomoc rodakom w Małopolsce. Mógł on sobie pozwolić na odesłanie tej eskadry na wschód, bowiem na lotnisku w Ławicy trwały gorączkowe prace związane z organizacją kolejnego oddziału bojowego: rtm. pil. Tadeusz Grochowalski 14 lutego rozpoczął tworzenie 2. Wielkopolskiej Eskadry Lotniczej. Stan personelu i samolotów w Ławicy przedstawiał się dobrze, w związku z czym już 2 kwietnia eskadra mogła odejść na front pod dowództwem ppor. pil. Edmunda Norwida-Kudły. Na wyposażenie jednostki wchodziły niemieckie samoloty dwumiejscowe Halberstadt Cl.II i C.V oraz jedna maszyna myśliwska Albatros D.III.

Dowodzona przez ppor. pil. E. Norwida-Kudłę eskadra trafiła na południowy front Powstania. Jej pierwsze lotnisko polowe znajdowało się w miejscowości Klęka, w okolicy Nowego Miasta nad Wartą. Lotnicy eskadry wykonywali głównie loty rozpoznawcze. Według wytycznych płk. G. Macewicza eskadra Norwida-Kudły miała kontrolować, czy od strony Rawicza polskim wojskom nie grozi poważniejsze niebezpieczeństwo, przekraczając granicę ze Śląskiem wykonywała też loty propagandowe.

 

image

Wizytacja dowódcy Sił Zbrojnych Polskich Byłego Zaboru Pruskiego gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego na terenie lotniska w Ławicy (marzec 1919 r.). Tyłem, w butach z ostrogami, stoi wielkopolski Inspektor Wojsk Lotniczych płk pil. Gustaw Macewicz, obok niego gen. Dowbor-Muśnicki. W szeregu oficerowie Stacji Lotniczej: od lewej ppor. pil. Jerzy Dziembowski, NN, ppor. pil. Wiktor Pniewski, ppor. pil. Edmund Norwid-Kudło, ppor. pil. Józef Mańczak, NN, ppor. pil. Wojciech Biały i urzędnik wojskowy Hullej. Fot. ze zbiorów ks. R. Kulczyńskiego SDB

 

Pierwszy lot nad południowym skrajem Wielkopolski i północnym Śląska wykonała załoga w składzie ppor. pil. E. Norwid-Kudło i sierż. obs. Tadeusz Kostro. Samolotem typu Halberstadt C.V przelecieli oni nad Ostrowem Wielkopolskim, Kluczborkiem i Oleśnicą. Warto też wspomnieć o zakończonym katastrofą locie z 23 maja: o godzinie 19:15 2. Eskadra straciła samolot Halberstadt C.V oraz załogę: sierż. pil. Łukasz Durka i sierż. obs. Stanisław Kruszona. Samolot rozbił się podczas startu do lotu bojowego.

Na lotnisku w Ławicy 6 marca rtm. pil. T. Grochowalski rozpoczął organizowanie 3. Wielkopolskiej Eskadry Lotniczej. Na tym etapie tworzenia wielkopolskich sił powietrznych pojawiły się już jednak problemy z personelem i sprzętem; jednostka osiągnęła pełną sprawność dopiero 1 czerwca 1919 r. Kilka dni wcześniej Grochowalski przekazał dowodzenie nad eskadrą ppłk. pil. Markowi Krzyczkowskiemu. Eskadrę wyposażono głównie w wywiadowcze DFW C.V i LVG C.V.

W Wielkopolsce w okresie autonomii oprócz trzech eskadr wywiadowczych wystawiono oddział o charakterze myśliwskim – 25 maja rozpoczęto prace nad organizacją 4. Wielkopolskiej Eskadry Bojowej. Zadaniem tym

 

image
Dwumiejscowy samolot eskortowy Halberstadt Cl.II nr SLŁ 208/18 w hangarze w Ławicy.
Poza nim znajdują się tu jeszcze m.in. Albatros C.Ia nr SLŁ 126/17 i Albatros C.VII.
Fot. ze zbiorów ks. Roberta Kulczyńskiego SDB

 

obarczono por. pil. J. Dziembowskiego. Poważną trudnością okazało się wyposażenie eskadry w odpowiednie samoloty, w styczniu 1919 r. w Wielkopolsce zdobyto bowiem bardzo niewiele myśliwców. Nowej eskadrze przekazano więc wyeksploatowane samoloty następujących typów: Fokker D.VII (2 szt.), E.V (1 szt.) i Albatros D.III (3 szt.). Latem eskadrę przezbrojono w we francuskie samoloty myśliwskie Spad S.VIIC1, ostatecznie powrócono jednak do niemieckich Fokkerów D.VII.

Wybierz Strony