Oddziały Powstańcze

Militarne aspekty Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 roku

Zbigniew Pilarczyk

Wybierz Strony

Profesor Jerzy Karwat w jednym ze swoich tekstów poświęconych powstaniu wielkopolskiemu 1918-1919, charakteryzując to wydarzenie, użył określenia „irredenta”. Przypomnijmy, oznacza to dążenie do wyzwolenia narodowego. Jednakże ważniejszy jest kontekst tego określenia do ruchów wyzwoleńczych z terenów Włoch z przełomu XIX i XX wieku, których istotą było zjednoczenie terytoriów włoskich w jedno państwo. Wspominam o tym dlatego, że w przypadku próby przeprowadzenia charakterystyki powstania wielkopolskiego 1918-1919 w jego militarnym obliczu aspekt spontanicznej walki Polaków zamieszkujących państwo niemieckie był tym, który podkreślał ich charakter i wymiar. To wreszcie był ten kształt stosunków „wielkopolsko-niemieckich”, który połączył wymiar polityczny i militarny powstania wielkopolskiego.

Należy pamiętać, że toczące się wydarzenia końca 1918 roku, tak w skali lokalnej, jak i europejskiej, sprawiły, że nadzieja na odzyskanie niepodległości na drodze porozumienia międzynarodowego okazała się płonna. Wszystko za sprawą różnic zaistniałych wśród głównych negocjatorów konferencji pokojowej, czyli Wielkiej Brytanii i Francji. Nowym elementem tej dyskusji był nawet pomysł wyzwolenia ziem zaboru pruskiego za pomocą desantu „Błękitnej Armii” pod dowództwem gen. Józefa Hallera. Istotnym elementem tej operacji miało być powstanie zbrojne na terenie zaboru. Wyznaczono nawet datę rozpoczęcia tej ofensywy na 19 grudnia 1918 roku. Co ciekawe, powstanie miano realizować siłami Polskiej Organizacji Wojskowej Zaboru Pruskiego. Braki w przygotowaniach, a przede wszystkim naciski dyplomacji brytyjskiej spowodowały, że akcję odwołano. Można powiedzieć, na szczęście, bowiem zaangażowanie sił zewnętrznych, a takimi była armia Hallera mogło nieść nieobliczalne konsekwencje, z których najistotniejszą byłoby umiędzynarodowienie konfliktu, co mogło zdestabilizować z trudem osiągnięty 11 listopada 1918 roku stan zawieszenia broni. Pomysł ten był w moim przekonaniu dowodem, że świadomość rzeczywistej sytuacji w prowincji poznańskiej była daleka od rzeczywistości. Dotyczyło to w równej mierze strony francuskiej i Komitetu Narodowego Polskiego, jak i kierownictwa Polskiej Organizacji Wojskowej zaboru pruskiego. Wobec rodzących się bardziej czy mniej realnych pomysłów zbrojnego odzyskania niepodległości liderzy Naczelnej Rady Ludowej zaczęli sobie zdawać sprawę, że sytuacja staje się na tyle skomplikowana – żeby nie powiedzieć „gęsta” – że zaczęli poważnie rozważać wariant powstaniowy. Dowodem na takie myślenie było powołanie Wydziału Wojskowego, a potem Wydziału Bezpieczeństwa. Sprawami wojskowymi w Komisariacie zajmował się Wojciech Korfanty, który wraz z Janem Maciaszkiem prowadził w grudniu 1918 roku rozmowy w Warszawie z przedstawicielami Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Podstawowym problemem było sprowadzenie do Poznania oficera wyższego stopniem z odpowiednim stażem dowodzenia i pracy sztabowej. Zdawano sobie sprawę, że wśród polskich konspiratorów najwyżsi stopniem byli podporucznicy armii niemieckiej, co było skutkiem zasady obowiązującej w tej armii, że żołnierze narodowości polskiej wyżej awansować nie mogli. Z punktu widzenia praktyki wojennej oficerowie ci mogli dowodzić najwyżej kompaniami. Kandydatem na przyszłego dowódcę powstania miał być gen. Eugeniusz de Henning-Michaelis. Fakty te przeczą, jeszcze od czasu do czasu głoszonej tezie, że Naczelna Rada Ludowa była zdecydowanym przeciwnikiem powstania zbrojnego i dopiero rozwój sytuacji na przełomie grudnia 1918 i stycznia 1919 zmusił ją do przejęcia całkowitej władzy nad powstaniem. Dysponując dobrym rozpoznaniem sytuacji w Poznaniu i Wielkopolsce, Komisariat NRL musiał zdawać sobie sprawę, że poziom emocji politycznych groził wybuchem działań zbrojnych. Być może nie miano świadomości dynamiki i zasięgu tych działań.

Jeszcze w październiku zaczął się proces tworzenia elementów przyszłej powstańczej armii. Pierwszym z nich była Straż Ludowa, której pierwowzorem była powstała w październiku 1918 roku Straż Obywatelska. W sytuacji eskalacji nastrojów rewolucyjnych. na terytorium całych Niemiec formacja ta miała pełnić służbę porządkową. Od samego początku komendantem Straży był Julian Lange. Początkowo w Straży służyli także Niemcy, ale z czasem Polacy zdecydowanie zdominowali składy osobowe poszczególnych pododdziałów. W Poznaniu jej komendantem został Karol Rzepecki, a na początku listopada liczyła ona 2130 ochotników. Oddziały te od początku do końca były mundurowane, uzbrajane a nawet opłacane przez władze niemieckie. 27 listopada 1918 roku przemianowano Straż Obywatelską na Straż Ludową. Polecono, aby oddziały Straży powstały w całym zaborze pruskim. Istnienie tej służby wzmocniła stosowna uchwała Sejmu Dzielnicowego, a 8 grudnia Wydział Bezpieczeństwa Publicznego NRL opublikował „Wskazówki dla Straży Ludowej”. Oddziały podlegały Naczelnej Radzie Ludowej i pełniły służbę mającą na celu utrzymanie porządku i ochrony mienia obywateli, bez względu na narodowość i wyznanie. Członkowie Straży ochraniali również działania powiatowych rad ludowych. Straż była ugrupowaniem ochotniczym, a jej członkowie traktowali służbę jako zajęcie dodatkowe, wykonywane poza pracą zawodową, a dla odróżnienia członkowie nosili na swych czapkach wojskowych niebieskie otoki. Zanotowano, że podczas wizyty Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu służbę pełniło ponad 2000 członków Straży. Jeśli dodamy tych służących w pozostałych miastach, to w grudniu 1918 roku mogło ich był blisko 5000. Do oddziałów Straży zgłaszali się głównie członkowie „Sokoła”, ale także rezerwiści, urlopowicze, dezerterzy czy członkowie innych organizacji. Bardzo ważna jest informacja mówiąca, że na 42 powiaty prowincji poznańskiej w 30 były zorganizowane oddziały Straży. Swój pełen potencjał militarny ujawniły te oddziały w pierwszych godzinach i dniach powstania, będąc niejednokrotnie jedyną zorganizowana siłą powstańczą.

Taki to był czas, że niemalże każda większa organizacja lub instytucja powoływała siłę militarną mająca na celu ochronę członków lub służbę garnizonową. Takie założenia towarzyszyły powstaniu Służby Straży i Bezpieczeństwa będącej organizmem, któremu patronowały rady robotników i żołnierzy. Oddziały te miały składać się w połowie z Niemców i w połowie z Polaków. Członkowie tych oddziałów mieli wzmocnić mocno osłabione garnizony wojsk niemieckich. Czołową rolę w akcji werbunkowej odgrywał Mieczysław Paluch i jego współpracownicy. To oni namawiali niemieckich rezerwistów, chcących wstąpić w szeregi Straży, by raczej pojechali do domów, do swych rodzin. Bardzo szybko znaleziono sposób na ominięcie parytetów. Wyszukiwano Polaków z niemiecko brzmiącymi nazwiskami i oficjalnie to oni wypełniali „niemiecki” kontyngent. W ostateczności zniemczano polskie nazwiska. Zwerbowani członkowie zostali skoszarowani w dwóch poznańskich fortach: Prittwitz i Rauch. Ciekawostką była kompania złożona ze 117 niemieckich marynarzy zasilonych potem marynarzami Polakami służącymi w niemieckiej marynarce wojennej. W sumie w samym Poznaniu było 3000 członków Straży, a w pozostałych miastach dalsze 3000. Była to kolejna siła, która w sposób zorganizowany weszła do powstania.

Wybierz Strony

Powiązane informacje