Po Powstaniu

Aktualnie znajdujesz się na:

Wojska Wielkopolskie w walkach poza Poznańskiem

Marek Rezler

Wybierz Strony

Po zawarciu traktatu wersalskiego (28 czerwca 1919 r.) rozpoczął się kolejny okres walk Wielkopolan w Galicji Wschodniej. 25 czerwca 1919 r. Ententa wyraziła zgodę na wojskową okupację przez Polskę tych obszarów. Po uzyskaniu gwarancji dowództwa alianckiego wobec niemieckiego zagrożenia już między 22 i 26 czerwca do Małopolski Wschodniej ponownie skierowano grupę gen. Konarzewskiego, ale w nieco innym składzie: 10 Pułk Strzelców Wielkopolskich, I Dywizjon 1 Pułku Artylerii Polowej Wlkp., 9 Baterię 1 Pułku Artylerii Ciężkiej Wlkp., 3 Eskadrę Lotniczą, kompanię sanitarną oraz oddziały łączności, kolumny amunicyjne (lekką i ciężką) – razem 89 oficerów, 4353 szeregowych, 1091 koni i 14 dział. Oddziały Konarzewskiego zostały skoncentrowane nad dolnym biegiem Zgniłej Lipy, skąd w nocy z 27 na 28 czerwca przeszły do natarcia, z zadaniem przełamania frontu ukraińskiego, zajęcia Narajowicz-Miasta i Brzeżan. Po dwugodzinnej walce zdobyto Biłkę, Kosteniów i Janczyn, a następnie Narajowicze-Miasto. W pościgu piechota wielkopolska prawie bez walki 3 lipca zajęła Wiśniowczyk, Budzanów i Kopyczyńce nad Strypą. 15 lipca, przy wsparciu artylerii, Grupa Wielkopolska, wypierając Ukraińców za Seret, w pościgu za nimi jeszcze tego samego dnia zdobyła Budzianów, a 16 lipca – Kopyczyńce. Ostatnim dniem polskiej ofensywy był 17 lipca 1919 r. Grupa Konarzewskiego, przy wsparciu ognia pięciu baterii wielkopolskich, brawurowym atakiem zdobyła Husiatyń. W tym rejonie grupa pozostała do 6 sierpnia, a jej dowództwo przejął płk Leon Billewicz. 7 sierpnia Grupa Wielkopolska została przydzielona do frontu wołyńskiego i podporządkowana dowództwu 3 Dywizji Strzelców z byłej armii gen. J. Hallera. W marszach przez Chorostków, Skałat i Zbaraż, Wielkopolanie dotarli do Teofilopola i Maskalówki.

25 czerwca 1919 r. do Galicji Wschodniej skierowana została także 3 Wielkopolska Eskadra Lotnicza pod dowództwem ppor. pil. Józefa Mańczaka, która prowadziła rozpoznanie i bombardowanie stacji kolejowych, np. z lotniska Bereznica pod Tarnopolem zaatakowano i zniszczono stację kolejową Trzermielówkę. 19 sierpnia eskadra wróciła do Wielkopolski. 2 września gen. J. Dowbor Muśnicki odwołał do Poznania grupę płk. Billewicza, natomiast działania Wojsk Wielkopolskich aż do końca 1919 r. koncentrowały się na froncie litewsko-białoruskim, gdzie od kwietnia do września działał Poznański Batalion Śmierci, dowodzony przez weterana powstania styczniowego, ppłk. Feliksa Józefowicza.

Poznański Batalion Śmierci

Sformowany w marcu i kwietniu 1919 r. z ochotników i żołnierzy sprawiających trudności dyscyplinarne, na wzór podobnego oddziału utworzonego przez gen. J. Dowbora Muśnickiego w 1 Korpusie Polskim. Wiosną 1919 r. utworzono około trzystuosobowy batalion, formalnie dowodzony przez podpułkownika Feliksa Józefowicza, weterana powstania 1863 r., dawnego żołnierza I Korpusu Polskiego w Rosji. W skład oddziału weszli żołnierze sprawiający trudności dyscyplinarne, osoby o zapatrywaniach rewolucyjnych, a także, stosunkowo nieliczni, ochotnicy. Wiosną 1919 r. żołnierze Batalionu zostali wysłani do Warszawy, gdzie uczestniczyli w symbolicznym zbrataniu armii trzech różnych zaborów. Potem skierowano ich przez Białystok, na Front Litewsko-Białoruski, w okolice Wilna. Już w drodze sprawiali trudności z dyscypliną, a na miejscu też raczej nie byli zaliczani do oddziałów wyborowych. Ostatecznie we wrześniu 1919 r. Batalion rozwiązano, żołnierzy rozmieszczono w różnych pułkach, a niektórych skierowano do Poznania.

Żołnierze Wojsk Wielkopolskich potwierdzili swoje walory organizacyjne i bojowe w wojnie polsko-bolszewickiej, gdzie zasłynęły dwie brygady piechoty, dowodzone przez oficerów o identycznych inicjałach. Były to: 33 Brygada Piechoty, z pułkownikiem Stanisławem Thielem (w powstaniu dowódcą batalionu ostrzeszowskiego), oraz 34 Brygada, z pułkownikiem Stanisławem Taczakiem na czele. Zasłynął także pułkownik Władysław Anders, jako dowódca 15 Pułku Ułanów Poznańskich; on też spośród tych trzech oficerów doszedł w armii najwyżej. Generał Józef Dowbor Muśnicki w wojnie polsko-bolszewickiej nie wziął udziału. Z chwilą rozwiązania Dowództwa Frontu Wielkopolskiego w marcu 1920 r., po rewindykacji ziem przyznanych Polsce, odszedł z wojska i osiadł we własnym majątku w Lusowie pod Poznaniem.

Wielkopolanie w III powstaniu górnośląskim

Komisariat Naczelnej Rady Ludowej sprawował kontrolę nad całością ziem zaboru pruskiego, od Warmii aż po Bytom. Możliwości oddziaływania z Wielkopolski w kierunku Pomorza były bardzo ograniczone. W grę wchodziłyby tylko Pomorze Gdańskie i Warmia – obszary w ogromnym stopniu już zgermanizowane, niemające odpowiedniej bazy ekonomicznej i etnicznej do rozpoczynania walki o przyłączenie do odradzającej się Rzeczypospolitej. Tam oddziaływać można było tylko propagandowo, zwłaszcza w okresie plebiscytu. Zupełnie inne możliwości otwierały się w kierunku Górnego Śląska. Proces organizowania się polskich środowisk w końcowym okresie wojny światowej, był tam podobny jak w Wielkopolsce. Nie udało się jednak przenieść struktur POWZP. Łatwiej było z organizowaniem zakonspirowanych struktur cywilnych, zwłaszcza po obradach Polskiego Sejmu Dzielnicowego, gdy w Bytomiu utworzono podkomisariat NRL. W poznańskiej centrali Śląsk miał reprezentanta w osobie Wojciecha Korfantego.

Wybuch powstania w Wielkopolsce nie doprowadził do podobnych wydarzeń na Pomorzu i na Górnym Śląsku. Regiony te jeszcze nie były gotowe do działania. Z kolei Wielkopolska miała zbyt mało sił, by można było wydzielić ich część dla przeprowadzenia ekspedycji wyzwoleńczej w kierunkach północnym i południowym; w rezultacie wprost wydano rozkaz zabraniający konspiratorom pomorskim i śląskim rozpoczynanie działań zbrojnych, z góry skazanych na niepowodzenie. Jednak w początkach stycznia 1919 r. rozpoczęto działania zmierzające do ujednolicenia struktur konspiracji wojskowej na Śląsku. Wysłano tam również emisariuszy, Zygmunta Wizę i Kazimierza Jesionka, z pieniędzmi przeznaczonymi na pracę niepodległościową. Oni też 5 stycznia 1919 r. doprowadzili do powołania Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska (POWGŚl.); na czele organizacji stanął Józef Grzegorzek, urzędnik Banku Ludowego w Bytomiu. Już w lutym 1919 r. DG w Poznaniu postanowiło silniej związać struktury POWGŚl. z centralą poznańską, a konspiratorzy śląscy składali przysięgę obowiązującą Wojska Wielkopolskie. Z czasem jednak utracono kontrolę nad sytuacją na Śląsku, poza tym brak gwarancji wykorzystania powracającej do kraju armii gen. J. Hallera też skłaniał do powstrzymania działań powstańczych.

Ostatecznie jednak w sierpniu 1919 r. doszło do wybuchu walk, zakończonych niepowodzeniem. Społeczeństwo Wielkopolski z wielkim zaangażowaniem starało się wspomóc rodaków na Śląsku – nie tylko podczas walki zbrojnej, ale w ogóle w latach 1918–1921. Tworzono komitety solidaryzujące się z tym regionem, na Śląsk płynęły pieniądze, wagony żywności, odzieży. Wiosną 1919 r. w Wielkopolsce liczono się z możliwością podjęcia walki powstańczej na Śląsku. W Częstochowie w lutym tego roku zaczęto formować batalion ochotników – uchodźców ze Śląska. Pod koniec kwietnia oddział podporządkowano Dowództwu Głównemu w Poznaniu i przemianowano na Bytomski Pułk Strzelców; II batalionem pułku został Batalion Poznańskiej Obrony Krajowej. Potem skład oddziału, spełniającego rolę odwodu Grupy Zachodniej Frontu Wielkopolskiego, coraz bardziej był mieszany. W lutym 1920 r. Bytomski Pułk Strzelców został przeniesiony do Ostrowa Wielkopolskiego, w marcu został wzmocniony batalionem z Wrześni, a następnie uczestniczył w rewindykacji ziem przyznanych Polsce, w okolicach Odolanowa. Od 1922 r. był to 75 Pułk Piechoty.

W 1920 r. obydwie strony konfliktu szykowały się do rozgrywki zbrojnej, stosując wszelkie metody, jakie były im dostępne. Zakonspirowane plutony i kompanie występowały pod szyldem klubów sportowych i organizacji porządkowych. Na Górnym Śląsku pojawił się problem identyczny z tym, jaki był udziałem konspiratorów wielkopolskich z jesieni 1918 r.: brak wyższej kadry dowódczej. Śląsk, jako część zaboru pruskiego, podlegał tym samym rygorom i ograniczeniom jak Wielkopolska, a tworzone tam po 1919 r. oddziały polskie odczuwały ogromny brak kadry oficerskiej wyższych stopni. W Wielkopolsce problem ten został rozwiązany poprzez napływ kadry z dawnego I Korpusu Polskiego, przyspieszone kursy oficerskie i awansowanie zdolniejszych podoficerów. W rezultacie po utworzeniu regularnej Armii Wielkopolskiej zdołano obsadzić wszystkie etatowe stanowiska. Po wojnie z bolszewikami kadra ta, pozostająca na etacie wojennym, już nie była w takiej liczbie potrzebna i można było część z tych ludzi skierować na Śląsk.

Jeszcze w 1920 r. udzielenie Śląskowi czynnej pomocy wojskowej w rzeczywistości było niemożliwe. Ale po zakończeniu walk natychmiast przystąpiono do pracy organizacyjnej. Zarówno z Warszawy, jak z Poznania zaczęto kierować zakamuflowane transporty broni, amunicji i umundurowania wojskowego (bez oznak państwowych). Wypraktykowano też udzielanie urlopów oficerom i podoficerom, którzy pod przybranymi nazwiskami (po wybuchu walk i tak posługiwali się pseudonimami) przybywali na Śląsk. Ze znacznie obniżonymi stopniami wojskowym wstępowali do miejscowych organizacji porządkowych i towarzystw paramilitarnych. Z chwilą wybuchu powstania ujawniali swój prawdziwy stopień i obejmowali stanowiska wyznaczone strukturą armii powstańczej. Szczególnie ważne było, aby wyjeżdżali tam oficerowie mający za sobą służbę w armii niemieckiej – czyli tej, w której służyli przed 1918 r. ich podkomendni – Ślązacy. W oddziałach powstańczych na Górnym Śląsku, podobnie jak w Wojsku Wielkopolskim, służyli dawni żołnierze armii wilhelmowskiej, którzy doskonale znali regulaminy, musztrę, taktykę, a nawet komendę niemiecką (mimo że oddział był polski w składzie) – zatem dowódcy z Wielkopolski i podkomendni ze Śląska rozumieli się często bez słów. Nie było potrzeby dodatkowych szkoleń, wyjaśnień. Nieprzypadkowo w 1920 r. gen. Kazimierz Raszewski (były oficer niemiecki), ówcześnie dowódca Okręgu Generalnego Poznań, z polecenia ministra spraw wojskowych gen. Kazimierza Sosnkowskiego, objął kierownictwo wojskowe obrony plebiscytu na Górnym Śląsku. Szczególną uwagę zwraca dobór polityków i oficerów na najwyższych stanowiskach w armii III powstania górnośląskiego, w maju 1921 r. Dyktatorem powstania był Wojciech Korfanty – rodowity Ślązak, ale jednocześnie jeden z komisarzy Naczelnej Rady Ludowej z okresu powstania wielkopolskiego, sprawujący swój urząd z Poznania. Od stycznia 1921 r., na dwa miesiące przed plebiscytem, na Śląsku przebywał ppłk Maciej Mielżyński (ps. Nowina-Doliwa), który w powstaniu wielkopolskim nie uczestniczył, ale był ziemianinem z Wielkopolski. Objął zwierzchnictwo Dowództwa Obrony Plebiscytu – przyszłej Naczelnej Komendy Wojsk Powstańczych. Był pierwszym naczelnym dowódcą wojsk III powstania górnośląskiego. Po jego odwołaniu 31 maja 1921 r., stanowisko głównodowodzącego objął Wielkopolanin, podpułkownik Kazimierz Zenkteler (ps. Warwas), w powstaniu wielkopolskim dowódca w Grodzisku. Na czele Grupy „Północ” stał kapitan Alojzy Nowak (ps. Neugebauer), wcześniej dowódca powstańców z Wrześni i Jarocina. Grupy „Południe” – podpułkownik Bronisław Sikorski (ps. Cietrzew), powstaniec wielkopolski, inspektor piechoty Dowództwa Okręgu Generalnego Poznań. Wielkopolanami byli niektórzy dowódcy w III powstaniu śląskim, m.in. kpt. Krzysztof Konwerski – dowódca podgrupy w Grupie „Północ”, mjr Leonard Krukowski – dowódca batalionu, ppłk Franciszek Rataj – dowódca pułku pszczyńskiego, Heliodor Cepa – specjalista od łączności, por. Mieczysław Szreybrowski – szef wydziału operacyjnego Grupy „Północ”. Porównując zaangażowanie Wielkopolan i oficerów z centralnej Polski, też skierowanych na Górny Śląsk, a przede wszystkim obsadzenie przez nich czołowych stanowisk dowódczych można stwierdzić, że trzecie powstanie górnośląskie było wynikiem wysiłku ziem wszystkich trzech zaborów. W dwu powstaniach górnośląskich uczestniczyło około 6 tysięcy ochotników z Wielkopolski: kilkuset w pierwszym, pozostali w trzecim powstaniu. Jednak nie w ich liczbie zawarty był sens owego zaangażowania, lecz w roli, jaką odgrywali w kierownictwie i dowództwie. Przyjmuje się, że około 40% ochotników spoza Górnego Śląska, którzy w maju 1921 r. stanęli do walki, przybyło z Wielkopolski.

 

Wybierz Strony

  • 1
  • 2

Powiązane informacje