Kulisy Powstania Wielkopolskiego

Jak i dlaczego w grudniu 1918 roku doszło do wybuchu Powstania Wielkopolskiego

Marek Rezler

Wybierz Strony

W ogniu wojny

W szeregach armii państw zaborczych znalazło się ok. dwóch milionów żołnierzy polskiej narodowości, z czego mniej więcej 500 tysięcy przeszło przez armię niemiecką, walcząc głównie na najcięższym, zachodnim froncie. Przyjmuje się, że co najmniej 148 tysięcy z nich poległo. Zanim nastąpiło odrodzenie ojczyzny, Polacy musieli więc stanąć naprzeciw siebie we wrogich mundurach. Ich udziałem też była zmiana nastrojów w szeregach, gdy po kilku miesiącach zwycięskie marsze i potyczki przekształciły się w wojnę pozycyjną – długotrwałą, prawie bezradną operacyjnie i ogromnie wyniszczającą wszystkie strony konfliktu. Żołnierze na froncie zajęci byli swoimi sprawami, nie bardzo mogli wpływać na rozwój sytuacji w kraju. Ale młodzież polska i ci członkowie organizacji konspiracyjnych, którzy nie poszli na front, nie przerwali działalności. Od 1915 roku w kręgach gimnazjalnych działała Tajna Organizacja Niepodległościowa. Już rok wcześniej wśród skautów zaczęto organizować dziesiątki bojowe, a w maju 1915 roku powstał Klub Sportowy „Unia”, działający w kierunku i rekreacyjnym, i niepodległościowym. Pojawili się też czołowi działacze i organizatorzy tych związków, wśród nich Stanisław Nogaj i Zenon Kosidowski. Podobne organizacje tworzono w innych miastach Wielkopolski. W dniu 2 kwietnia 1916 roku w Poznaniu powołano Miejską Kwaterę Skautową z Henrykiem Śniegockim na czele.

Naturalną koleją rzeczy ożywili się żołnierze polscy, do których świadomości zaczęła docierać myśl o możliwości odrodzenia wolnej ojczyzny. Nie przykładano się zanadto gorliwie do służby, powszechne były rozmowy w szeregach po polsku, przede wszystkim jednak z niesłabnącym utęsknieniem wyczekiwano zakończenia krwawej wojny. Zorganizowano system udzielania pomocy uciekinierom z frontu i symulantom, zaopatrywano ich w fałszywe dokumenty, najbardziej zagrożonych zaś kierowano do Królestwa Polskiego, gdzie przy okazji stawali się łącznikami z tamtejszymi konspiratorami. Szczególnie cenne było uzbrojenie, z którym dezerterzy mimo zakazu przybywali z frontu. Zatem wkrótce konspiratorzy z kręgów skautowskich przystąpili do kolejnej pracy: do gromadzenia broni w tajnych magazynach.

Skauci w tym czasie stali się najaktywniejszymi organizatorami pracy konspiracyjnej i narodowej. Już w czasie wojny, szczególnie od końca 1916 roku, zasłynęli akcjami propagandowymi i organizowaniem manifestacji patriotycznych; szczególnie spektakularna, upamiętniająca setną rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki, odbyła się w październiku 1917 roku pod pomnikiem Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Młodzież gimnazjalna w tym czasie też tworzyła własne organizacje konspiracyjne. Już w 1915 roku w Gimnazjum Augusty Wiktorii (po 1919 roku im. Karola Marcinkowskiego) powstał Związek Młodzieży Polskiej „Kościuszko”, oparty na strukturze „Zetu”, rozszerzony na inne szkoły średnie miasta. Z kolei ze środowiskiem Towarzystwa Tomasza Zana związane było tajne Młodzieżowe Towarzystwo Oświaty Ludowej „Sowa”, które w swojej strukturze miało tzw. pogotowie, przygotowujące swych członków do służby kurierskiej, ochrony mienia i sanitarnej.

Przed powstaniem

Jesień 1917 roku była przełomowa dla organizacji polskich działań konspiracyjnych w Poznańskiem: przystąpiono do tworzenia związku już jednoznacznie szykującego się do powstania zbrojnego. Po konsultacjach w Warszawie z działaczami tamtejszej Polskiej Organizacji Wojskowej postanowiono powołać podobny związek w Poznańskiem. W rezultacie 15 lutego 1918 roku zaprzysiężono pierwszą grupę członków tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej Zaboru Pruskiego (POWZP). Była to organizacja kadrowa, w połowie 1918 roku POWZP liczyła nie więcej niż 70 członków. Późną jesienią 1918 roku w stolicy regionu było jedenaście zakonspirowanych składnic broni, amunicji i wyposażenia wojskowego. Już 20 października wydano wewnętrzną odezwę, w której wprost zalecano skoncentrowanie się na szkoleniu wojskowym.

Stopniowo nadeszła pora na konkretyzowanie się struktur zakonspirowanej administracji polskiej w zaborze pruskim. W każdym, zwłaszcza mniejszym środowisku, kształtuje się elita danej społeczności. W Wielkopolsce końca XIX wieku były to przeważnie osoby z kręgów administracji, ziemiaństwa, duchowieństwa, medycyny, oświaty – a więc na ogół wykształcone, z utrwalonym prestiżem w swoim środowisku, z którymi współpracowali też lepiej sytuowani przedstawiciele rzemiosła i handlu. W dużym mieście zespół ten powiększał się o przemysłowców (jeśli byli), kadrę wyższej uczelni, ludzi sztuki, kultury, palestry. Owa elita miała wielki wpływ na środowisko, w którym żyła i pracowała, a co światlejsi z jej przedstawicieli, o ile stawiali przed sobą tzw. wyższe cele – także patriotyczne – łatwo stawali się przywódcami politycznymi i narodowymi w danej miejscowości. Zarówno polskimi, jak niemieckimi. Ksiądz, lekarz, aptekarz, właściciel majątku, urzędnik – to także byli ludzie na ogół otoczeni szacunkiem, a przynajmniej darzeni respektem, ich zdanie było ważne w danym środowisku. Owi przedstawiciele lokalnych elit spotykali się w swoim kręgu, mieli otwarte możliwości kontaktowania się z tzw. szerokim światem, często kierowali się celami znacznie wykraczającymi poza sprawy związane z rodziną, najbliższym otoczeniem czy daną miejscowością. Jeżeli do rzeczywistości tej dodamy kultywowane w rodzinach tradycje patriotyczne i wizję wolnej Polski, zrozumiałe będzie, że z tych właśnie kręgów się wywodzili przywódcy polityczni polskiego ruchu niepodległościowego. Właśnie w tych kręgach zaczęły się w 1918 roku kształtować lokalne, terenowe „gabinety cieni”. W czasie towarzyskich spotkań, w potajemnych naradach, rozpoczął się proces dzielenia zadań i funkcji na danym terenie, w razie kryzysu lub załamania się systemu administracji i władzy niemieckiej.

Taktyka władz niemieckich wobec środowisk polskich przypominała traktowanie ludności podległej, tubylczej przez kolonizatorów. Zakładano, że gdy nastąpi zgermanizowanie urzędów, usunięcie języka polskiego ze szkół i utrudni się Polakom możliwość zajmowania kluczowych stanowisk we władzach prowincji i powiatów, trwałość władzy będzie pewna. Przewidywano, że gdy Polacy, pozbawieni kadr przywódczych i administracyjnych, nagle będą pozostawieni sami sobie, staną się bezradni – zatem już świadomość tej sytuacji powinna odebrać im chęć podejmowania prób wszelkich zmian. Tymczasem strona polska była w stanie wprowadzić swoich przedstawicieli na czołowe stanowiska w administracji i władzach regionu. Kształcili ich… sami Niemcy, choćby w parlamencie berlińskim. Podobnie było w wojsku, gdzie sądzono, że niedopuszczenie Polaków do wyższych stopni i stanowisk wojskowych sparaliżuje możliwość zorganizowania i sprawnego przeprowadzenia powstania zbrojnego. Nie przypuszczano, że skuteczne wystąpienie militarne są w stanie zorganizować podoficerowie i oficerowie do kapitana włącznie. Z pewnością owe kalkulacje, dotyczące zarówno władz cywilnych, jak i wojska, świadczyły o niedocenieniu zdolności organizacyjnych i elastyczności polskich środowisk przywódczych w Wielkopolsce.

Wybierz Strony

Powiązane informacje