Kulisy Powstania Wielkopolskiego

Wielkie Księstwo Poznańskie: Polacy, Niemcy, pruska polityka 1815-1914

Przemysław Matusik

Wybierz Strony

Polskie elity podeszły do tych rozwiązań z rezerwą, ciągle oglądając się na Warszawę i żywiąc nadzieję, że przynależność do Prus ma charakter tymczasowy, zaś prędzej czy później Księstwo zostanie po prostu przyłączone do Królestwa Polskiego. Prusacy też nie przejawiali nadmiernego entuzjazmu, wielu spoglądało na Polaków z wyższością, istotniejsze było jednak to, iż z punktu widzenia aparatu biurokratycznego polski język i zastane odrębności prawne Księstwa były dodatkową komplikacją utrudniającą zarządzanie nową prowincją. Naturalnym więc dążeniem stała się postępująca stopniowo integracja z resztą monarchii, do czego pierwszym krokiem było wprowadzenie w 1817 roku pruskiego prawa i wymiaru sprawiedliwości, za czym poszła postępująca germanizacja aparatu administracyjnego motywowana względami praktycznymi – wykształceniem prawniczym i znajomością języka. Starano się także poszerzać zakres nauczania języka niemieckiego w gimnazjach i miejskich szkołach średnich, co zresztą – z punktu widzenia możliwości zdobywania przez polską młodzież wykształcenia na znakomitych pruskich uniwersytetach – nie było okolicznością, którą należałoby oceniać wyłącznie negatywnie. Jako element faktycznego ograniczania przyznanych Polakom uprawnień budziło to jednak wyraźny sprzeciw polskich elit, podobnie jak napływ do Księstwa coraz większej liczby niemieckich urzędników, nauczycieli i wojskowych. Należy też zwrócić uwagę, że rządy pruskie przyniosły szereg rozstrzygnięć pociągających za sobą dalekosiężne skutki. W 1821 roku pod wpływem Berlina Stolica Apostolska podniosła do rangi archidiecezji diecezję poznańską i połączyła ją unią personalną z archidiecezją gnieźnieńską, co miało w intencji obniżyć rangę prymasowskiego Gniezna, jednak nolens volens poddało całe Poznańskie władzy jednego arcybiskupa, czyniąc go naturalnym reprezentantem polskiej, w większości katolickiej społeczności. Aktem o doniosłych konsekwencjach było wprowadzenie w 1825 roku obowiązku szkolnego, co w przyszłości miało uczynić Księstwo (i w ogóle zabór pruski) obszarem o najwyższym na ziemiach polskich poziomie alfabetyzacji, kontrastującym wyraźnie z pozostałymi zaborami. Trudną sytuację finansową polskich właścicieli ziemskich polepszyło założenie w 1821 roku Ziemstwa Kredytowego, którego kapitał początkowy zapewniło państwo, zarząd jednak – podobnie jak w innych pruskich prowincjach – pozostawał w rękach ziemian, co sprawiło, że instytucja ta przez lata znajdowała się pod polskim kierownictwem. Ze zdecydowanie mniejszym entuzjazmem ze strony ziemiaństwa spotkała się ustawa regulacyjna, czyli uwłaszczeniowa z 1823 roku, choć przyjęte tu rozwiązania, wzorowane na wcześniejszym o szesnaście lat ustawodawstwie pruskim, były dla wielkiej własności zdecydowanie korzystne. Uwłaszczeniu podlegały tylko duże gospodarstwa chłopskie, sam proces był rozłożony na lata, zaś forma i wysokość odszkodowania dla ziemianina za utratę darmowej pańszczyzny miały być wynikiem dwustronnych uzgodnień między właścicielem ziemskim a jego chłopami. Rola państwa polegała jedynie na nadzorowaniu prawidłowego przebiegu regulacji i jej prawnej legitymizacji. W konsekwencji uwłaszczenie miało stworzyć w Poznańskiem zdrowy i efektywny ustrój rolny, z zachowaniem mocnej pozycji wielkiej własności i silnymi ekonomicznie gospodarstwami chłopskimi, które w odróżnieniu do pozostałych zaborów nie podlegały spadkowym działom. Warto podkreślić, że w Galicji uwłaszczenie zostało ogłoszone ćwierć wieku, a w Królestwie Polskim czterdzieści lat po poznańskim edykcie regulacyjnym.

Uwłaszczenie było – by tak powiedzieć – historyczną koniecznością, dającą początek formowaniu się nowoczesnego społeczeństwa, jednak z punktu widzenia Berlina miało ono też istotne znaczenie polityczne. Polakom przyglądano się bowiem z dużą nieufnością, czego wyrazem było zapoczątkowanie w 1828 roku budowy twierdzy w Poznaniu, co motywowano zarówno położeniem geopolitycznym i wynikającą z niego chęcią zabezpieczenia wschodnich granic Prus, jak i przeciwdziałaniem potencjalnym polskim buntom. Z pruskiej perspektywy zasadniczym problemem była stojąca na czele polskiego społeczeństwa i wspomagana przez duchowieństwo szlachta, główny nośnik polskiej świadomości narodowej. Chłopów, stanowiących większość społeczeństwa, postrzegano jako ciemnych, biernych i zależnych od swych panów i księży, co mogło mieć istotne konsekwencje polityczne. Zwracał na to uwagę w dobie powstania listopadowego generał komenderujący mającego siedzibę w Poznaniu V Korpusu Armijnego, Karl von Roeder, który stwierdzał w swym raporcie, że wprawdzie polski chłop jest całkowicie bierny i z lekka sprzyjający władzy, to jednak gdyby na teren Poznańskiego wtargnęły wojska polskie zza kordonu, należałoby się liczyć z wrogimi wstąpieniami chłopów wobec ludności i władzy niemieckiej. Przyczyną tego miała być – zdaniem Roedera – zadawniona chłopska nienawiść do Niemców, która mogła być łatwo wykorzystana przez reprezentantów ruchu polskiego. Obawy Roedera co do postawy Polaków nie były bezpodstawne, po wybuchu w 1830 roku powstania w Warszawie za Prosnę pospieszyło ok. 3 tysięcy Poznańczyków, w tym ok. 200 przedstawicieli najznaczniejszych polskich rodów ziemiańskich, by wspomnieć Dezyderego Chłapowskiego, Tytusa Działyńskiego, Seweryna i Macieja Mielżyńskich czy Gustawa Potworowskiego. Choć powstanie było zwrócone przeciw Rosji, Berlin uznał to jednak za demonstrację braku lojalności, tym bardziej że władze pruskie już na początku polskiej rewolucji wydały swym poddanym wyraźny zakaz udawania się do Królestwa. Po klęsce powstania jego wracających do Księstwa uczestników spotkały więc rozmaite szykany i represje, niektórzy z nich trafili na jakiś czas do twierdzy, ich majątki obłożono sekwestrem, choć po jakimś czasie wróciły do swych właścicieli.

Najistotniejsza jednak była w tym czasie generalna zmiana kursu wobec Polaków, czego uosobieniem stał się nowy naczelny prezes Eduard von Flottwell, który objął swój urząd jesienią 1830 roku. Jednocześnie odwołano z Poznania namiestnika Radziwiłła, a kilka lat później funkcję tę w ogóle zlikwidowano. Flottwell nie zamierzał kontynuować eksperymentu szukania porozumienia z Polakami, skompromitowanymi w jego oczach udziałem w listopadowej rebelii. Prowadzone przezeń działania miały cechy świadomej polityki germanizacyjnej, dzięki czemu w końcu XIX wieku stanie się ulubionym bohaterem niemieckich nacjonalistów. Prócz represji wobec uczestników powstania Flottwell doprowadził do reorganizacji sądownictwa i administracji zwiększając liczbę niemieckich urzędników i doprowadzając do usunięcia ostatnich polskich landratów, czyli starostów powiatowych. Dało to początek trwającej aż po rok 1918 praktyce obsadzania urzędów w Księstwie wyłącznie Niemcami i było powodem niewykształcenia się tutaj polskiej warstwy urzędniczej, stanowiącej w pozostałych zaborach najliczniejszą część tworzącej się inteligencji. W duchu pruskiego, protestanckiego oświecenia Flottwell doprowadził do ostateczniej likwidacji katolickich zakonów, a po wybuchu tzw. sporu o małżeństwa mieszane nie zawahał się w 1839 roku aresztować abp. Marcina Dunina, osadzonego następnie w twierdzy kołobrzeskiej. Tym poczynaniom towarzyszyły istotne posunięcia modernizacyjne, w latach 30., nie bez inspiracji państwa, wyraźnie przyspieszył proces uwłaszczenia chłopów, skutkujący oczywiście powstaniem rozmaitych napięć i konfliktów dzielących dwór i wieś, co miało w intencjach władzy rozluźnić więzi łączące polskich chłopów ze szlachtą i dać podstawy budowy ich nowej, pruskiej lojalności. Zdecydowanie przyspieszyło zakładanie szkół elementarnych, przystąpiono także do budowy sieci nowoczesnych dróg, tzw. żwirówek, co miało oczywiście także swe znaczenie wojskowe. Efekty polityki Flottwella były raczej ambiwalentne. Konflikt z Kościołem zniweczył w dużej mierze spodziewane pozytywne dla władzy skutki uwłaszczenia, rozbudził bowiem antyrządowe nastroje wśród przywiązanego do katolicyzmu ludu. Z kolei dla polskich elit prowadzona polityka była jasnym sygnałem, iż bierność doprowadzi do integracji Poznańskiego z Prusami i marginalizacji polskiej społeczności. Stało się to impulsem do pierwszych inicjatyw określanych przez nas jako organicznikowskie, takich jak Kasyno w Gostyniu, poznański Bazar czy Towarzystwo Naukowej Pomocy, te ostatnie powstałe z inicjatywy czołowej postaci ówczesnego ruchu polskiego, Karola Marcinkowskiego. Kompromitację Flottwella przyniosło stworzenie przez niego funduszu skupującego polskie majątki ziemskie i sprzedawanie ich wyłącznie Niemcom, co nawet dla pruskich urzędników w Berlinie okazało się wówczas rażącym naruszeniem zasad państwa prawa i równości wszystkich pruskich poddanych. Zbiegło się to ze zmianą na pruskim tronie, gdzie miejsce zmarłego w 1840 roku Fryderyka Wilhelma III zajął jego syn, Fryderyk Wilhelm IV, co zwiastowało nową, bardziej liberalną politykę względem Polaków. Jej kres przyniosło w 1846 roku wykrycie wielkiego spisku Centralizacji Poznańskiej, co spowodowało masowe aresztowania, które objęły najbardziej aktywnych przedstawicieli polskich elit, jak i rozwiązanie większości polskich organizacji. Wydarzeniem pilnie śledzonym przez całą Europę był wielki proces spiskowców w 1847 roku, którego skutki unicestwiła fala Wiosny Ludów, jaka w marcu następnego roku ogarnęła Berlin, Prusy, a z nimi także Wielkie Księstwo Poznańskie.

Wiosna Ludów otwarła krótki, ale nader intensywny epizod szukania nowego rozwiązania co do statusu Poznańskiego. Na krótko zresztą świat jakby stanął na głowie, w Berlinie wyzwolono z więzienia w Moabicie skazanych na śmierć polskich spiskowców i wieziono w tryumfalnym marszu przez ulice pruskiej stolicy, polscy studenci sformowali – jak w powstaniu listopadowym – legię akademicką, która, otaczana sympatią berlińczyków, trzymała straż przed pruskimi gmachami urzędowymi uzbrojona w pałasze przez tamtejszego prezydenta policji, którym był… Julius von Minutoli, ten sam, który dwa lata wcześniej rozbił polski spisek w Poznaniu. W samej stolicy Księstwa wolnościowy entuzjazm sprawił, że powstały tu 20 marca polski Komitet Narodowy postawił wręcz żądanie zrzeczenia się przez Prusy polskich terytoriów, jednak już wysłana do Berlina deputacja ograniczyła się do bardziej realistycznego postulatu nadania Wielkiemu Księstwu szerokiej autonomii (tzw. reorganizacji narodowej). W rewolucyjnej atmosferze król Fryderyk Wilhelm IV nie tylko wyraził na to wstępną zgodę, ale i pozwolił na sformowanie w Poznańskiem polskich oddziałów wojskowych, mających wraz z pruskim wojskiem przeciwstawić się spodziewanej rosyjskiej interwencji, choć ich dowódca, Ludwik Mierosławski, widział w nich zalążek polskiego wojska, które wyzwoli całość ziem polskich i doprowadzi do odrodzenia niepodległego państwa. Ruch polski był więc podzielony na tych, którzy chcieli trzymać się programu reorganizacji, oraz maksymalistów, szukających drogi do przerzucenia zarzewia konfliktu do Królestwa Polskiego i wywołania niepodległościowego powstania. Jednak do spodziewanej rosyjskiej interwencji nie doszło, ocena znaczenia sił wolnościowych w Niemczech okazała się przesadna, do tego coraz silniej zaczął się ujawniać opór części miejscowych Niemców i Żydów przeciw projektowi reorganizacji, nie godzili się oni bowiem na to, by znaleźć się w położeniu mniejszości w zarządzanej przez Polaków prowincji. Po jakimś czasie król zaczął się wycofywać z obietnicy narodowej reorganizacji Wielkiego Księstwa, wysuwając propozycję jego podziału na część polską i niemiecką, zaś stacjonujące w Poznańskiem wojsko wprost zmierzało do likwidacji polskiego ruchu. Pretekstem była sprawa polskich obozów wojskowych, Prusacy zaatakowali obóz w Książu dokonując masakry jego obrońców, a mimo honorowych zwycięstw pod Miłosławiem i Sokołowem Polacy musieli złożyć broń. Wziętych do niewoli spotkały rozmaite upokorzenia i szykany, także ze strony niemieckich mieszkańców miasteczek, przez które prowadzono polskich jeńców, a część z nich trafiła na jakiś czas do twierdzy.

Burzliwe wydarzenia roku 1848 i stłumienie ruchu polskiego wyznaczyły nową fazę pruskiej polityki w Księstwie, czego symbolem było urzędowe rozporządzenie nakazujące, by stosować wyłącznie nazwę prowincji poznańskiej (Provinz Posen), choć godność Wielkiego Księcia Poznańskiego pozostała w tytulaturze królów pruskich, a następnie cesarzy niemieckich aż do abdykacji Wilhelma II. Polacy zresztą ostentacyjnie używali tej nazwy, akcentując odrębność Poznańskiego w stosunku do pozostałych części monarchii Hohenzollernów. Choć prawa obywatelskie także polskich poddanych zostały potwierdzone w pruskiej konstytucji z 1848, a następnie 1850 roku, to jednak władze prowincjonalne wykorzystywały wszelkie możliwości prawne, by ograniczyć polską aktywność. W 1850 roku specjalna ustawa o zakazie działalności organizacji o ponadlokalnym charakterze położyła więc kres powołanej dwa lata wcześniej Lidze Polskiej, skupiającej w zamierzeniu całość polskiej aktywności społecznej i politycznej, zaś urzędowe odebranie debitu pocztowego załamało bujny rozwój polskiej prasy. Problemem była jednak nie tylko wroga postawa pruskiej administracji. Wydarzenia Wiosny Ludów rozwiały demokratyczny mit, iż kwestia polska w Prusach sprowadza się do konfliktu społeczeństwa polskiego z władzą i jej aparatem urzędniczym. Tymczasem wspomniane wyżej wrogie wystąpienie części ludności niemieckiej i żydowskiej przeciw Polakom zaczęło nadawać stosunkom w Poznańskiem cechę konfliktu narodowościowego, w którym antypolskie posunięcia władzy mogły liczyć na społeczne poparcie. Istotne znaczenie miał polityczny zwrot niemieckich środowisk liberalnych, które od czasów powstania listopadowego tradycyjnie wyrażały poparcie dla polskich aspiracji niepodległościowych. Ujawnił się on w całej jaskrawości w czasie obrad ogólnoniemieckiego parlamentu we Frankfurcie nad Menem, gdy obradowano nad nową formułą Związku Niemieckiego, mającą doprowadzić do zjednoczenia rozbitych politycznie Niemiec. O niewłączanie do niego Poznańskiego jako historycznie polskiego terytorium zaapelował wtedy polski deputowany, ks. Jan Janiszewski, afirmując zarazem prawo Niemiec do zjednoczenia. W głosowaniu 27 lipca polskie stanowisko poparła jedynie garstka 31 przedstawicieli radykalnej lewicy i części posłów katolickich, odrzuciła je natomiast licząca 342 deputowanych większość, na którą składali się nie tylko konserwatyści, ale i większość liberałów, którzy zakwestionowali argument historyczny podkreślając, że Niemcy nabyły prawo do tych ziem trwającą pół wieku pracą cywilizacyjną. W trakcie „debaty polskiej” („Polendebatte”) Ernst Moritz Arndt sklasyfikował niemieckich przyjaciół Polski jako „ignorantów, błaznów lub szelmy”, zaś kropkę nad „i” postawił inny liberalny deputowany, Wilhelm Jordan, stwierdzając, iż Niemcy powinny się zbudzić z „marzycielskiego samozapomnienia” ku „zdrowemu egoizmowi narodowemu”.

Ta deklaracja miała w coraz większym stopniu definiować pruską politykę względem Księstwa i Polaków. Ci zyskali w 1848 roku nową platformę narodowej aktywności, jaką stało się powołanie sejmu pruskiego. Wprawdzie był to organ ustawodawczy zaborczego państwa, ale polski deputowany wybrany głosami polskich wyborców stawał się naturalnym reprezentantem swojej zbiorowości, co zdejmowało z jego aktywności w Berlinie odium zaprzeczającej etosowi uczciwego Polaka kolaboracji z zaborczą władzą. Organem polskich dążeń stało się powołane w 1849 roku Koło Polskie, do którego w 1871 roku dołączy podobne w nowo powstałym parlamencie zjednoczonej Rzeszy, zajmujące solidarne stanowisko jedynie w sprawach wiążących się z prawami polskimi, nie wchodzące w układy ze stronnictwami niemieckimi, będące głosem polskiej społeczności demonstrującym jej aspiracje i broniącym jej praw. Często był to co prawda głos wołającego na puszczy, ale niekiedy udawało się uzyskać realne efekty, jak w 1859 roku, gdy dzięki głośnym interpelacjom polskich posłów udało się przełamać opór prowincjonalnej administracji i doprowadzić do odsłonięcia w Poznaniu pierwszego na ziemiach polskich pomnika zmarłego cztery lata wcześniej Adama Mickiewicza.

Wybierz Strony

Powiązane informacje