Upamiętnianie

Pamięć, która krzepiła i zobowiązywała. O powstaniu wielkopolskim w latach okupacji 1939-1945

autor: A. Pietrowicz, Biuletyn IPN 2008, nr 11/12, s. 63-70.

Wybierz Strony

Migawki z wielkich dni 1918/1919

„3 Maja 1919 r. Walki powstańcze mimo rozejmu trewirskiego trwają nadal. W tym samym czasie na błoniach Ławicy odbywa się defi lada armii wielkopolskiej, dumy i ukochania Ziem Zachodnich. Armii 60-tysięcznej, sformowanej podczas zażartych i krwawych walk z Niemcami – w czasie niespełna dwóch miesięcy. Armia wyekwipowana znakomicie, świetnie zorganizowana, o wspaniałej postawie i już zwycięskiej tradycji. Ochotnicy i poborowi, powstańcy, niedobitki »Kaczmarek-Regimentów« i »Limu-Regimentów«. […] Piechota, strzelcy wielkopolscy, ułani, artyleria, saperzy, baloniarze, telegrafi ści, wojska kolejowe, eskadra lotnicza, kompanie harcerskie, Straż Ludowa”.

* * *

„Nie było nigdy i nigdzie armii tak ze sobą zrośniętej, tworzącej jedną wielką rodzinę w dosłownym znaczeniu – jak armia wielkopolska. Całe kompanie Kaczmarków, Nowaków, Szatkowskich. Całe »klany« regionalne wsi i rodzin. Całe pułki nazywane »pułkami szwagrów «. […] 10 pułk strzelców wielkopolskich, który walnie zasłużył się w odsieczy Lwowa, był postrachem wrogów. Niemcy z »Grenzschutzu« nazywali go »Limu-Regiment« (Lij mu – bij go! – okrzyk szturmowy pułku). Ukraińcy zaś ochrzcili go dla wysokich rogatywek i brawury nazwą »Rogate czorty«”.

* * *

„W dniu 12 stycznia 1919 r. siły powstańców wielkopolskich wg. danych Dowództwa Głównego wynosiły: 100 ofi cerów i 17 tys. szeregowych, a w końcu stycznia – 193 ofi cerów i 28 tys. szeregowych. […] Dekrety Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej z 17 stycznia, 4 marca i 24 kwietnia 1919 r. dały Polsce o pięć roczników poborowych więcej, niż uchwaliła w powstałym o dwa miesiące wcześniej Państwie Polskim Komisja Sejmowa (6 marca). Poza tym pobór w Wielkopolsce odbył się o półtora miesiąca wcześniej”.

* * *

„Godło polskiego lotnictwa bojowego, biało czerwona szachownica pochodzi również z okresu Powstania Wielkopolskiego. Lotnicy polscy zamalowali wówczas po prostu białą i czerwoną farbą przeciwległe pola krzyża, niemieckiego znaku bojowego”2. 

Memento – w dwudziestą czwartą rocznicę powstania

Jesienią 1942 r. wielu członków „Ojczyzny”, w tym i zespół redagujący „Be-Zet” z Kiryłem Sosnowskim „Konradem” na czele, znalazło się w nowo utworzonej Sekcji Zachodniej Departamentu Informacji i Prasy Delegatury Rządu na Kraj. W listopadzie 1942 r. ukazał się pierwszy numer miesięcznego dodatku do głównego organu prasowego Delegatury Rządu, pisma „Rzeczypospolita Polska”. Otrzymał on tytuł „Ziemie Zachodnie Rzeczypospolitej”, a redaktorem naczelnym został Aleksander Rogalski „Remigiusz”. W słowie wstępnym napisano: „Zadaniem pisma, którego pierwszy numer oddajemy Czytelnikowi do rąk, jest mówić Polsce o życiu, zmaganiach i problemach jej Ziem Zachodnich. Poprzez najcięższy bój, jaki znają nasze dzieje, Polska wraca na zachód, po pełnię swoich ziem macierzystych. […] Meldunki więc z tej pierwszej linii frontu naszej walki muszą być systematyczne i znać
je powinien cały Naród”.

Numer pierwszy z 1943 r. otwiera artykuł zatytułowany „Memento”. Podobnie jak ponad rok wcześniej w „Be-Zecie” – znajdujemy tu odwołanie do tradycji Powstania Wielkopolskiego. 
„[…] W ciągu trzech lat przeszło toczącej się wojny ani na chwilę nie ograniczyliśmy się do roli biernego widza i powszechne pożałowanie budzącej ofi ary okrutnego wroga, lecz zawsze byliśmy i jesteśmy czynnym aktorem. I wreszcie kiedy nastąpi fi nał tego dramatu dziejowego, to nie zabraknie wtedy niewątpliwie i naszego, mocnego akordu. Tymczasem krwią, ranami i bliznami piszemy swój płomienny manifest życia i wielkości. A wśród zgiełku wypadków i niemilknącego szczęku oręża przesuwają się przed nami cicho i świetliście jako pokrzepiające Mementa rocznice historycznych wydarzeń naszego narodu. Wśród nich minęła też niedawno 24 rocznica Powstania Wielkopolskiego. Minęła, umocniwszy w umysłach naszych przeświadczenie, że naród przede wszystkim sam wykuwa swój los, i, że na szali rozstrzygnięć dziejowych musi się znaleźć obok najlepszych choćby przyjaźni i sojuszów także świadomy akt jego woli.

Warto więc dokładniej dziś uprzytomnić sobie tamten moment dziejowy. Mimo przegranej wojny potęga Niemiec bynajmniej nie została zdruzgotana. W kraju zdemoralizowanym i zanarchizowanym znalazła się siła zdyscyplinowana, zwarta […]. Tą siłą była armia. […] A właśnie miały się rozpocząć obrady nad traktatem pokojowym. W powietrzu wiszą projekty zmian granic Rzeszy. Wojsko nie czeka na decyzje zwycięzców. Lecz pragnie ocalić z klęski […] maximum. Zdaje sobie sprawę, że na Zachodzie sprawa jest przegrana, ale za to na Wschodzie (Poznańskie, Pomorze, Śląsk) uda się utrzymać stan dotychczasowy. Przekonanie to urasta do nakazu narodowego. […] wojsko niemieckie […] wyłania z siebie specjalną jednostkę »Grenzschutz-Ost«. Składa się ona z wydzielonych z całej armii doborowych oddziałów. […] Wyposażenie w sprzęt znakomite.

Z drugiej strony staje żołnierz polski nieliczny i źle wyekwipowany. Brak mu z początku jednolitego dowództwa, akcji powstańczej nie poprzedza bowiem żadna zorganizowana na większą skalę tajna praca wojskowa. Powstanie wybucha samorzutnie w Poznaniu i stąd rozszerza się na całą Wielkopolskę. […] Są to najpiękniejsze karty obok powstania Śląskiego w dziejach Ziem Zachodnich. Wypowiedziała się tu w całym wyrazie i mocy ta sama w nas wszystkich tkwiąca dusza żołnierska. Chłodne zazwyczaj serce ludu wielkopolskiego zapłonęło ogniem entuzjazmu […], w dusze miłujące pokój wstąpiła nagle pogarda śmierci.

Powstańcy mają najpierw tylko dwie armaty. Wszystko zdobywają granatem, walką wręcz. Przewaga liczby i sprzętu po stronie wroga jest przytłaczająca. Bywają chwile, gdy linie grożą załamaniem. Wtedy ratuje położenie desperacka brawura. […] Walki są na ogół krwawe. Oddziały często tracą po 20–30 procent swoich stanów.

W tym samym czasie rozpoczyna się przebudowa luźnych oddziałów powstańczych w regularne wojsko. Powstaje Armia Wielkopolska. Przez kilka miesięcy stanowi ona jednostkę zupełnie samodzielną i niezależną. Armia ta staje się dumą Wielkopolski. […] Ogółem w latach 1919/20 zmobilizowano w Wielkopolsce 300 tysięcy żołnierzy na półtora miliona ludności. Dzieło to było niewątpliwie dużą zasługą wybitnych organizatorów tej armii. Wśród nich d-cy gen. J. Dowbor-Muśnickiego i gen. Andersa, będącego obecnie na Bliskim Wschodzie dowódcą II korpusu polskiego, o którym Wódz naczelny powiedział, niedawno, że »pierwszy wkroczy do Ojczyzny«. Poza tym Armia była dziełem całego społeczeństwa. […] Trzeba ją było przede wszystkim umundurować. Na apel stanęli wszyscy. I tak np. poznańscy krawcy w ciągu kilku tygodni […] uszyli mundury dla 50 tysięcy żołnierzy.

Jest jeszcze jeden moment, może najpiękniejszy: Wielkopolska od razu czuje się organiczną częścią Państwa, myśli i pomaga całej Polsce. […] Ratuje Lwów […] bierze wybitny udział w walkach na froncie litewsko-białoruskim. […] W końcu Wielkopolska podporządkowuje swoją armię Naczelnemu Wodzowi. Podkreśla przy tym w akcie uroczystym: „społeczeństwo polskie w całym byłym zaborze pruskim zawsze odczuwało potrzeby wytworzenia jednolitej narodowej armii polskiej […] oddajemy Ojczyźnie najdroższy skarb, jaki posiadamy: synów Wielkopolski, Prus i Śląska…” Minęły 24 lata. […] Dziwnie bliskie wydaje nam się tamta chwila dziejowa. Dziwnie bliscy ludzie, wydarzenia i klimat tamtych dni. Albowiem są wydarzenia w narodzie, które tylko pozornie przemijają. […] Przychodzą chwile, gdy wyłaniają się z mroku czasu dokonanego i na nowo wypełniają się życiem”.

Pamięć zwycięskiego powstania, przywoływana w dniach walki konspiracyjnej, w czasach prowadzonych w podziemiu przygotowań do przyszłego zbrojnego wystąpienia przeciw okupantom, do otwartych działań, które miały przynieść Polsce wolność i suwerenność – miała krzepić, dodawać wiary w siebie, w sens walki i ponoszonych ofi ar, w przyszłe zwycięstwo. Artykuły w „Biuletynie Zachodnim” i w „Ziemiach Zachodnich Rzeczypospolitej” kierowane były przede wszystkim do ludności polskiej Generalnego Gubernatorstwa. Ich autorom, wysiedleńcom i zbiegom z Ziem Zachodnich, zależało, by Powstanie Wielkopolskie stało się własnością całego narodu, jego dumą i źródłem siły. Nieprzypadkowo pierwszy naczelnik Szarych Szeregów, wielkopolski instruktor hm. Florian Marciniak, ustalił jako daty nominacji instruktorskich dni: 3 maja, 11 listopada, 15 sierpnia i 27 grudnia.

Korpus Zachodni Armii Krajowej

Środowisko, które wydawało „BeZet” i „Ziemie Zachodnie Rzeczypospolitej”, było też inicjatorem i organizatorem kadrowej jednostki wojskowej, działającej w ramach ZWZ-AK – Korpusu Zachodniego. Początki Korpusu sięgają wiosny 1940 r. i wiążą się z działaniami kierownika organizacyjnego „Ojczyzny” na terenie GG, Witolda Grotta „Adama”, który został zaprzysiężony do ZWZ w lutym 1940 r. przez ówczesnego komendanta Okupacji Niemieckiej, płk. Stefana Roweckiego. Tworzona jednostka miała skupiać przebywających na terenie GG ofi cerów i żołnierzy wywodzących się z ziem zachodnich wcielonych do III Rzeszy. Chodziło o przygotowanie dobrze wyszkolonych kadr do przyszłych walk powstańczych na tych terenach. Panujące tam warunki okupacyjne ogromnie utrudniały działalność konspiracyjną, a kolejne uderzenia gestapo powodowały niepowetowane straty.

Korpus Zachodni został powołany formalnie wiosną 1941 r. rozkazem gen. Roweckiego. Komendantem Korpusu został płk. Zygmunt Łęgowski „Janusz”, a jego zastępcą ppłk. Franciszek Rataj „Paweł”, powstaniec wielkopolski. W grudniu 1942 r., w związku z reorganizacją Korpusu i podporządkowaniem go Obszarowi Zachodniemu AK, gen. Rowecki wydał specjalny rozkaz, w którym tak określił istotę i zadania tej jednostki: „Stanowi on część Sił Zbrojnych w Kraju, szczególnie nastawioną do walki na Ziemiach Zachodnich. […] Oddziały K.Z. [Korpusu Zachodniego] przeznaczone są do wzięcia czynnego udziału w walce powstańczej o ziemie zachodnie [podkreślenie – A.P.], będą jednakże początkowo użyte na terenie odnośnych Okręgów do walki w bazie powstańczej. II. Zadania K.Z.: 1/ Zorganizować przede wszystkim kadry dowódcze (od dowódcy plutonu do dowództw baonów włącznie), a w myśl R.5 zawiązki dla jednostek ewid. mac. [ewidencyjno-macierzystych] dla parceli [Okręg Poznań] i borówek [Okręg Pomorze]. 2/ Przygotować i wyszkolić zespoły dywersyjne na ośrodki komunikacyjne i ludzi. Zespoły te przejdą na teren Ziem Zachodnich na mój rozkaz […]”.

Marzeniem organizatorów Korpusu był udział tej jednostki nie tylko w wyzwalaniu Ziem Zachodnich Polski, ale także w walkach o Ziemie Postulowane. W styczniu 1944 r. kierownik „Ojczyzny” Jan Jacek Nikisch „Sławek” pisał do Komendanta Głównego AK: „Korpus Zachodni miał być symbolicznym wyrazem udziału społeczeństwa Ziem Zachodnich w walce zbrojnej o niepodległość i osiągnięcie polskich celów wojny światowej, tzn. odzyskania Polskich Ziem Zachodnich straconych w ciągu 1000-letniej ekspansji niemieckiej oraz uzyskania w oparciu o Odrę granicy gwarantującej strategicznie i politycznie bezpieczeństwo od ponownej inwazji niemieckiej”.

Koleje wojny zniweczyły te pragnienia. Członkowie Korpusu walczyli na terenie GG, odznaczyli się zwłaszcza w Powstaniu Warszawskim, w którym – jako jednostka zwarta Korpusu – wystąpił batalion „Bończa” (czyli konspiracyjny 7. pułk strzelców konnych) pod dowództwem rtm. Edwarda Sobeskiego.

Pamięć wielkopolskiego czynu powstańczego lat 1918–1919 była najważniejszą inspiracją twórców i żołnierzy Korpusu Zachodniego AK.


Przypisy:

1 Pismo to od lipca 1941 r. nosiło tytuł „Informacje z Zachodnich Ziem Rzeczypospolitej. Be-Zet”, a od marca 1943 r. – „Be-Zet. Biuletyn Zachodni. Informacje z Ziem Zachodnich i Powracających”.

2 Informacja nieprawdziwa. W rzeczywistości polska szachownica lotnicza była stworzona przez kpt. pil. Stefana Steca, który używał jej w charakterze indywidualnego godła na swoim samolocie,
służąc w austro-węgierskim lotnictwie wojskowym podczas I wojny światowej. Została ona zatwierdzona jako znak rozpoznawczy dla polskiego lotnictwa wojskowego już 1 XII 1918 r. Powstańcy wielkopolscy
rzeczywiście w ten sposób zamalowali niemieckie znaki rozpoznawcze na zdobycznych samolotach, ale czynili to opierając się o centralny regulamin. Jedyną różnicą było to, że wielkopolskie
szachownice były malowane bez obwódki (przyp. red.).

Wybierz Strony

  • 1
  • 2

Powiązane informacje