Oddziały Powstańcze

Powstanie wielkopolskie na ziemi grodziskiej

Wybierz Strony

4. Zajęcie Ruchocic, Rakoniewic, Jabłonny, Rostarzewa i Wolsztyna

Pod koniec grudnia 1918 roku powstańcy grodziscy zajęli Ruchocice, uprzedzając niemieckie działania w kierunku Grodziska, a zarazem otwierając sobie dalszą drogę w kierunku Rakoniewic i Wolsztyna.

Pierwsze patrole polskie z Grodziska miały podobno się pojawić w Rakoniewicach już w nocy z 26 na 27 grudnia 1918 roku i w kolejnych dniach zaczęły się pojawiać coraz częściej. Dopiero zajęcie Ruchocic otwarło możliwość podjęcia zorganizowanych działań w kierunku Rakoniewic, tym bardziej, że miasto było patrolowane również przez wojska niemieckie ze strony Wolsztyna. 27 grudnia doszło nawet do swoistego porozumienia między oddziałami grodziskimi i wojskami niemieckimi. W obecności przedstawicieli miasta uzgodniono, że żadna ze stron nie obsadzi Rakoniewic i Rostarzewa. Była to raczej próba grania na zwłokę przez obie strony niż możliwość szukania realnego kompromisu.

Tymczasem 2 stycznia 1919 roku grodziski odział powstańczy pod dowództwem Antoniego Janusa zajął Rakoniewice, odpierając następnego dnia niewielki patrol 10 pułku ułanów. 4 stycznia wszedł do Rakoniewic około 200 osobowy oddział grodziski (ponad połowa Grodziskiej Kompanii Powstańczej), dowodzony przez ppor. Stanisława Siudę, który zastąpił ciężko chorego ppor. Józefa Skrzydlewskiego. Przybycie powstańców do miasta odbyło się w samą porę, ponieważ jeszcze tego samego dnia Polacy musieli odpierać niemiecki kontratak wyprowadzony z Rostarzewa i Stodolska na Rakoniewice. Miasto zostało utrzymane między innymi dzięki bohaterskiej postawie powstańców z Rakoniewic i Grodziska. Na szczególne uznanie zasługuje postawa Antoniego Janusa, który dwukrotnie podrywał żołnierzy do walki na bagnety. Walecznością wyróżnili się także inni powstańcy z Grodziska: Michał Golczak, Marcin Kasprowiak i Marian Szermer, którzy celnym ogniem swoich karabinów maszynowych udaremnili zdobycie „małego dworca” i młyna. Na uwagę zasługuje również Wojciech Owczarczak ze Słocina, który, będąc dowódcą plutonu w kompanii grodziskiej i zarazem ojcem 12 małych dzieci, z wielką odwagą zagrzewał swoich żołnierzy do walki. Powstańcy wspominali również bohaterską postawę pewnej młodej dziewczyny pochodzącej podobno z Łodzi, która pod gradem kul przynosiła amunicję na pierwszą linię walk.

Udana obrona Rakoniewic spowodowała, że do miasta zaczęły samorzutnie przybywać najróżniejsze oddziały i grupy powstańców z okolicznych miejscowości. Niestety większość żołnierzy dysponowała bardzo słabym uzbrojeniem. Wielu z nich bardziej przypominała kosynierów z wielkopolskiej Wiosny Ludów 1848 roku. Do Rakoniewic przybyła również grupa powstańców z Gnina dowodzona przez księdza Różyckiego. Oddział ten wzmocniony powstańcami z Grodziska został wysłany do Wioski i Jabłonnej w celu zajęcia miejscowości i wyparcia z nich ewentualnych oddziałów niemieckich przed planowanym atakiem na Wolsztyn.

Wydawało się, że w Jabłonnej będzie dużo trudniejsza sytuacja. Miejscowość posiadała własny Posterunek Policji oraz Urząd Pocztowy, a ponadto zamieszkana była w znacznej części przez ludność niemiecką. W 1898 roku ludność Jabłonnej liczyła 816 mieszkańców, z czego 95% stanowili Niemcy7.Jednocześnie do powstańców dochodziły sygnały, że tamtejsi Niemcy są wspomagani przez oddziały stacjonujące w Wolsztynie. Podobno mieli organizować się w „samoobronę” i potajemnie gromadzić broń i amunicję. To wszystko sprawiało, że z zajęciem Jabłonnej wiązano duże obawy. Pomógł jednak przypadek i brawura powstańców, którzy praktycznie bez większych problemów zajęli miejscowość.

Zajęcie Jabłonnej nastąpiło w nocy 5 stycznia, natomiast już z samego rana na kilku wozach konnych przybyły do miejscowości oddziały powstańcze z Konojadu i Wolkowa. Dotychczas słabo uzbrojone, zostały tu dozbrojone w zdobytą broń i wyruszyły do Wolsztyna, gdzie z samego rana toczyły się już walki.

Około północy 4 stycznia 1919 roku z Rakoniewic wyruszyły dwie grupy powstańców, których celem było zajęcie Wolsztyna. Pierwsza grupa miała zająć Wolsztyn od południa z kierunku Gościeszyna. Dowództwo nad nią objął przybyły do Rakoniewic por. Kazimierz Zenkteler, który przywiózł ze sobą dwa ciężkie karabiny maszynowe i około 200 karabinów z amunicją. W grupie tej znaleźli się powstańcy z Wielichowa, Kościana, Wilkowa Polskiego, Stęszewa, Wielkich Łąk i Kamieńca. Drugą grupą, składającą się z kompanii grodziskiej i oddziału rakoniewickiego, dowodził ppor. Stanisław Siuda. Zadaniem było posuwanie się drogą Rakoniewice – Wolsztyn i zajęcie Rostarzewa. W ataku na Wolsztyn uczestniczyła również trzecia grupa powstańców, którą dowodził Nikodem Wojtkowiak. Oddział składał się z ochotników z rejonu Obry i okolicznych miejscowości. Ich zadaniem był atak od południa Wolsztyna i ewentualne odcięcie drogi uciekającym Niemcom.

Ppor. Stanisław Siuda chciał zająć Rostarzewo z dwóch stron obawiając się pozostawionych w mieście oddziałów niemieckich. Jeden oddział miał iść szosą, a drugi obejść miejscowość i wejść do Rostarzewa przez Stodolsko. W Rostarzewie oddziały idące szosą napotkały na silny opór Niemców, którzy otwarli ogień z kilku karabinów maszynowych. Dopiero obawa przed okrążeniem skłoniła ich do ucieczki przez Nowe Tłoki do Wolsztyna. Pozostawiona przez uciekających Niemców broń dość znacząco dozbroiła oddziały powstańcze.

Walki o Wolsztyn zaczęły się z samego rana 5 stycznia 1919 roku i trwały do godzin południowych. Niemcy bardzo starannie przygotowali obronę. Wolsztyn został otoczony łańcuchem posterunków od strony wschodniej i południowej. Załogę miasta stanowiło od 300 do 400 żołnierzy, miejscowa kompania Grenzschutzu i bateria dział polowych kalibru 77 mm w sumie około 700 żołnierzy. Siły polskie liczyły około 800 żołnierzy i składały się z wielu oddziałów powstańczych. Zdobycie Wolsztyna było dziełem kompanii wielichowskiej i grodziskiej, które dodatkowo zasiliły liczne drużyny z innych miejscowości. Warto dodać, że w walkach uczestniczył również oddział kawalerzystów grodziskich pod dowództwem Mieczysława Królikowskiego, prowadzący działania osłonowe. M. Królikowski w swojej relacji napisał:

„Ruszyliśmy przez las do Karpicka. Tam zostawiliśmy pod osłoną nasze konie i pieszo udaliśmy się pod Wolsztyn, gdzie w majątku Komorowo przeprowadziliśmy wywiad o ugrupowaniu i sile nieprzyjaciela w Wolsztynie. Jeden polski robotnik dokładnie poinformował o sytuacji i pozycji Grenzschutzu. Meldunek złożyliśmy naszemu dowódcy ppor. Siudzie i otrzymaliśmy nowe zadanie przeprowadzenia wywiadu w kierunku południowym, a w szczególności w miejscowości Adamowo, Gościeszyn, Nowa i Stara Dąbrowa. Również w walce o Wolsztyn wyróżnił się marynarz Antoni Janus, który swoim oddziałem uderzył przez Białą Górę na Rynek. Zaskoczeni Niemcy cofali się w popłochu, zostawiając zabitych, w tym jednego majora. W czasie walki ulicznej wyszedł naprzeciw walczącym powstańcom z białą chorągwią burmistrz niemiecki w asyście polskiego proboszcza, proponując powstańcom rokowania. W tej sytuacji nasze oddziały na rozkaz porucznika Zenktelera stanęły w miejscu. W tym czasie napływały do Wolsztyna dalsze siły powstańcze. Rokowania trwały kilka godzin, na wynik czekaliśmy z niecierpliwością. Gdy podporucznik Zenkteler i proboszcz wolsztyński oświadczyli nam, że obie strony walczące mają opuścić Wolsztyn, to powstał wśród powstańców bunt i nie usłuchano rozkazów podporucznika Zenktelera, a z okrzykiem „Niech żyje Polska” ruszyliśmy na Niemców. Żołnierzy rozbrojono i Wolsztyn przyszedł w polskie ręce. Po zdobyciu Wolsztyna internowaliśmy wybitnych polakożerców – hakatystów niemieckich, jako zakładników: starostę Kollmanna, pastora, który rzekomo strzelał ze swego okna do powstańców w skutek czego poległ jeden powstaniec oraz internowano dalszych około dwudziestu Niemców”8.

Zdobycie Wolsztyna poważnie wzmocniło siły powstańcze. W ręce polskie dostały się 4 działa, 5 ciężkich karabinów maszynowych, kilkaset karabinów i wiele amunicji. Ponadto zdobyto szpital polowy z pełnym wyposażeniem. Był to zarazem doskonały punkt wyjścia do dalszych działań w kierunku Kopanicy, Kargowej oraz Babimostu, a także w kierunku Zbąszynia i dalej Międzychodu.

5. Zajęcie Nowego Tomyśla i walki o Zbąszyń

Drugim poważnym zadaniem stojącym przed oddziałami Frontu Zachodniego było zdobycie Nowego Tomyśla i Zbąszynia. W tym celu już 2 stycznia 1919 roku wyodrębniono z Grodziskiej Kompanii Powstańczej oddział powstańczy, który wyruszył do Opalenicy w celu wzmocnienia tamtejszej kompanii. Zajęcie Nowego Tomyśla nastąpiło bez walki 3 stycznia 1919 roku około godziny 3 w nocy.

Opanowanie miasta umożliwiło skierowanie części oddziałów w kierunku Zbąszynia. Zajęto wieś Chrośnicę, która otwarła drogę do Zbąszynia. Pierwsza nieudana próba zajęcia miasta nastąpiła 5 stycznia 1919 roku siłami kompanii opalenickiej i chobienickiej. W składzie oddziału opalenickiego znajdował się oddział grodziski dowodzony przez kaprala Ludwika Kowalkę liczący około 50 powstańców. Niestety pomimo sukcesów powstańców, którym udało się zająć dworzec kolejowy atak został powstrzymany.

Kolejna próba opanowania Zbąszynia nastąpiła w nocy z 10 na 11 stycznia 1919 roku. Kazimierz Zenkteler opracował plan zajęcia miasta manewrem oskrzydlającym z kierunku północno – zachodniego, południowego i północnego. Niestety zamiar oskrzydlenia nie został wykonany i podjęto jedynie próbę ataku na kierunek zachodni. Siły polskie liczyły około 700 żołnierzy. W szeregach kompanii opalenickiej walczył oddział z Grodziska dowodzony przez Edmunda Kurpisza. Tymczasem Niemcy powiadomieni o zamiarze Polaków zgromadzili w mieście około 1000 żołnierzy uzbrojonych w działa i karabiny maszynowe. Główne natarcie powstańcze skierowane zostało na dworzec kolejowy i załamało się w ogniu broni maszynowej. Polacy musieli zaniechać dalszych walk i wycofać się, a samo miasto powróciło do Polski dopiero na mocy postanowień pokojowych.

6. Walki o Kopanicę, Kargowe i Babimost

Zajęcie Wolsztyna w dniu 5 stycznia 1919 roku otwarło drogę do dalszych działań w kierunku Obry, jak również skłaniały do podjęcia próby oskrzydlenia Zbąszynia. W obu planach było niezwłoczne zajęcie Kopanicy. Tymczasem Niemcy zaniepokojeni kolejnymi sukcesami powstańców postanowili za wszelką cenę utrzymać linię Obry. W Kopanicy i okolicznych miejscowościach zaczęli gromadzić oddziały wojskowe, wspomagane przez niemiecką Straż Obywatelską. Akcję zajęcia Kopanicy miała się odbyć w nocy z 10 na 11 stycznia 1919 roku. W tym celu wysłano patrole bojowe, które miały rozeznać sytuację panująca wokół miejscowości. Jednym z patroli, który kierował się z Żodynia poprzez Jaromierz do Kopanicy, dowodził Antoni Janus, a drugim Andrzej Skubel, oboje z Grodziska. Pierwszy z nich wpadł w zasadzkę zorganizowaną w Jaromierzu. Podczas walki ciężko ranny został Włodzimierz Bogusławski z Grodziska, którego Niemcy dobili kolbami. Drugi ranny powstaniec został przewieziony do niemieckiego szpitala, gdzie zmarł. Pozostali członkowie patrolu z Antonim Janusem dostali się do niewoli. Niepowodzenie grodziskiego patrolu spowodowane było między innymi zacięciem się karabinu maszynowego, który odsługiwał A. Janus.

Zajęcie Kopanicy przypadło kompanii wielichowskiej, którą zasilił oddział ze Stęszewa, a także kompanii mieszanej składającej się z oddziałów grodziskich, rakoniewickich, wolsztyńskich, parzęczewskich oraz drużyn powstańczych z Obry i Kębłowa. Działania piechoty osłaniał grodziski oddział kawaleryjski dowodzony przez Mieczysława Królikowskiego, który patrolował okoliczne miejscowości. Podczas ataku na Kopanicę, szczególnie ciężkie walki toczyły się wokół zboru ewangelickiego, gdzie na wieży schronili się żołnierze niemieccy. Zbór został zdobyty dopiero po wysadzeniu granatami zabarykadowanych drzwi9.

Zajęcie Kopanicy stworzyło okazję do uporządkowania szeregów powstańczych. Z luźnych oddziałów polskich walczących na tym odcinku utworzono IV batalion grupy zachodniej, którego dowódcą został ppor. Stanisław Siuda.

25 stycznia 1919 roku oddziały powstańcze bez walki zajęły Babimost. Jako pierwszy zajął miasto grodziski oddział kawaleryjski, za którym przybyły oddziały z Rakoniewic, Wolsztyna i Chobienic. Tego samego dnia kompania wielichowska zdobyła Kargowę. Sukcesy powstańców poważnie zaniepokoiły Niemców, którzy obawiali się ataku na Zbąszyń z kierunku południowego, tym bardziej, że sami Polacy zaczęli czynić przygotowania do takiego uderzenia. Niestety działania niemieckie wyprzedziły przygotowania powstańcze i 12 lutego w ciężkich walkach Polacy utracili Babimost i Kargowę.

Kargowa i okolica bronione były między innymi przez kompanię wielichowską i kompanię wilkowską, które razem liczyły 314 żołnierzy. Każdy z powstańców posiadał zapas 45 naboi i po dwa granaty. Dodatkowo kompanie posiadały 3 ciężkie karabiny maszynowe i 5 lekkich. Niestety siły nieprzyjacielskie, z którymi przyszło im walczyć były dużo silniejsze i składały się z I batalionu 38 pułku fizylierów, oddziału piechoty z Krosna, kompanii Heimatschutzu, szwadronu 10 pułku ułanów. Dodatkowo siły niemieckie wzmocnione zostały dwiema bateriami armat polowych, plutonem lekkich haubic oraz działem zmotoryzowanym. Powstańcy nie wytrzymali naporu wroga i musieli wycofać się w kierunku Kopanicy. W trakcie walk zginęło 8 powstańców: Józef Obierski, Leon Feldgebel, Marian Cacha, Jan Humerczyk, Wincenty Jastrząb, Kazimierz Bzyl- wszyscy z Wielichowa, a ponadto Czesław Kapała z Łubnicy i Leon Burmistrzak z Gradowic. Zostali pochowani przez Niemców we wspólnej mogile na cmentarzu ewangelickim w Kargowie. Później z odniesionych ran zmarł Melchior Cichy, który został pochowany w Wielichowie 15 lutego 1919 roku. Rannych zostało 39 powstańców, z których 16 dostało się do niewoli. Trafili oni do różnych obozów, między innymi w Żaganiu i Szpandawie, w którym zmarli z odniesionych ran: Jerzy Stróżyk z Wielichowa ( 26 lutego 1919), Jan Zygmanowski z Łubnicy (27 lutego 1919), Stanisław Paetzold z Wielichowa (1czerwca1919). Natomiast 12 marca 1919 roku za próbę ucieczki z obozu rozstrzelano w obozie w Żaganiu Adama i Franciszka Nowickich z Wielichowa10.

Natarcie na Kargowę i Babimost i dalej na Kopanicę było częścią większej ofensywy niemieckiej, jaką zaplanowano w celu odzyskania inicjatywy w Wielkopolsce. Pomóc miały dywersyjne działania ludności niemieckiej na zajętych przez powstańców terenach. Już na początku lutego dochodziły do Grodziska sygnały o podejrzanej działalności ludności niemieckiej w Jabłonnej, Wiosce, Kąkolewie, Czarnej Wsi i Albertowsku. Aktywność jeszcze bardziej się nasiliła z chwilą niemieckiej ofensywy na Babimost i Kargowę. Zaniepokojony tą sytuacją ppor. Józef Skrzydlewski wysłał w tamte okolice żołnierzy z 3 kompanii grodziskiej oraz patrole konne. Dokonały one licznych rewizji w mieszkaniach i gospodarstwach oraz zaaresztowały najbardziej podejrzanych Niemców.

7. Bój o Miedzichowo

Zdobycie Babimostu i Kargowy przez oddziały powstańcze 25 stycznia 1919 roku umożliwiły stronie polskiej przygotowania do dalszych działań, których celem było opanowanie Zbąszynia. Plan przewidywał, że jedna grupa wojsk zaatakuje miasto od południa z kierunku Babimostu, a druga grupa od północy z kierunku Miedzichowa i Trzciela. W tym celu już od końca stycznia zaczęto we Lwówku gromadzić coraz większe siły powstańcze w celu zdobycia Miedzichowa i dalszych działań w kierunku Zbąszynia. Niestety Niemcom udało się wcześniej zająć Kargowę i Babimost i zepchnąć Polaków do obrony.

Do Lwówka wysłano również drugą kompanię grodziską, którą od początku stycznia utworzył ppor. Józef Skrzydlewski. Obok ochotników składała się z poborowych rocznika 1899-1897. Kompania liczyła około 200 żołnierzy. Dowódcami plutonów zostali: sierżant Franciszek Kijewski, plutonowy Kazimierz Chocieszyński, sierżant Tadeusz Frankowski oraz plutonowy Franciszek Pogorzelczyk. Szefem kompanii został Władysław Kabsch, dotychczasowy adiutant komendanta miasta. 26 stycznia oddział został zaprzysiężony i jednocześnie odebrał sztandar, który został wykonany z inicjatywy żony grodziskiego kupca Kazimierza Urbańskiego. Jeszcze tego samego dnia kompania wyruszyła do Lwówka, gdzie komendę nad nią objął ppor. Józef Kopczyński.

Atak kompanii grodziskiej na Miedzichowo zaplanowano w nocy z 10 na 11 lutego 1919 roku. Przewidywano, że część kompanii pod dowództwem plut. Kijewskiego dokona pozorowanego ataku od strony Bobrówki, gdy tymczasem pozostała część kompanii pod dowództwem ppor. Kopczyńskiego obejdzie i zaatakuje Miedzichowo od strony Trzciela. Działania grodziszczan miał wspomagać ppor. Stanisław Napieralski, przydzielony do kompanii na czas ataku. Niestety oddział Kijewskiego w nocy pobłądził w lesie i nie dotarł na czas na wyznaczone pozycje. Nie powiódł się również element zaskoczenia i grupa Kopczyńskiego musiała atakować pod silnym ogniem broni maszynowej i moździerzy. W czasie ataku doszło do niebezpiecznego rozciągnięcia pozycji powstańczych. Część powstańców pod dowództwem ppor. Napieralskiego atakowała zabudowania Miedzichowa, gdy tymczasem pozostałe oddziały zostały w tyle na skraju lasu. Wykorzystali to Niemcy przeprowadzając kontratak, który okrążył część najbardziej wysuniętych powstańców. Pomimo bohaterskiej obrony ich los był przesądzony. W walce zginęło 11 powstańców, w tym ppor. Stanisław Napieralski, a 19 dostało się do niewoli. Pozostała część kompanii zdołała się bezpiecznie wycofać. Tadeusz Skrzydlewski wspominał:

„.. Polegli powstańcy znaleźli się po stronie nieprzyjaciela, natomiast część poległych Niemców z oficerem znalazła się w rękach powstańców. Ta okoliczność umożliwiła odzyskanie naszych poległych pod Miedzichowem drogą wymiany. Pertraktacje w tej sprawie przeprowadziła siostra poległego w bitwie plut. Kazimierza Chocieszyńskiego - WładysławaRosicka. Dzięki jej odwadze, determinacji i niezwykłemu oddaniu powstańcom, zawdzięczał Grodzisk możliwość uczczenia swoich bohaterów godnym pogrzebem na cmentarzy grodziskim i złożenie zwłok w grobowcu zasłużonych powstańców. Manifestacyjny pogrzeb poległych powstańców odbył się dnia 16 lutego 1919 roku z udziałem kompanii honorowej ze sztandarem bojowym i orkiestrą, przedstawicielami władz miejscowych i kilkutysięcznym tłumem społeczeństwa polskiego miasta Grodziska i okolicy. 
Skoro mowa o sztandarze nie mogę pominąć krótkiego opisu wydarzeń związanych z jego historią bojową. Z chwilą przejęcia go przez poczet sztandarowy 2-giej grodziskiej kompanii powstańczej, później 5-tej kompanii 2-go pułku strzelców wielkopolskich, towarzyszył jej w bojach i był symbolem odwagi i męstwa, szczególnie w bitwie pod Miedzichowem, gdzie niesiony przez chorążego zagrzewał i podrywał do walki powstańców. Już w pierwszym okresie natarcia, pod morderczym ogniem ciężkich karabinów maszynowych i moździerzy poległ pod nim chorąży, od poległego pochwycił sztandar plutonowy Chocieszyński Kazimierz i biegł z nim na czele kompanii do dalszego natarcia. Wkrótce i plutonowy Chocieszyński został ciężko ranny, od niego pochwycił sztandar powstaniec Jakub Jurga i niósł go do końca walki pod Miedzichowem. W sztandarze mieści się 11 przestrzeleń od kul karabinowych. Ciężko ranny Kazimierz Chocieszyński, którego nie udało się towarzyszom broni zabrać z pola walki, po wycofaniu się kompanii, został dobity kolbami rozjuszonych – grenzschutzów..”.11 

Ustalenie nazwisk wszystkich poległych powstańców z grodziskiej kompanii w ataku na Miedzichowo, stwarza dzisiaj wiele problemów. Wspomnienia powstańców, na których opierają się niemal wszystkie późniejsze opracowania, wymieniają liczbę 11 zbitych. Z całą pewnością zginęli wówczas: Kazimierz Chocieszyński z Grodziska, Ludwik Małecki z Gnina, Jan Palicki z Grodziska, Franciszek Żychliński z Ptaszkowa, Ludwik Tusz z Grąblewa, Czesław Ruchalski z Grodziska. Natomiast Jan Sternal z Grodziska i Stefan Kozioł z Chrustowa dostali się ranni do niewoli niemieckiej i zmarli tego samego dnia. Wspomina się także o jakimś nieznanym powstańcu i o przydzielonym na czas ataku ppor. Stanisławie Napieralskim.

Po nieudanym ataku na Miedzichowo kompania grodziska wycofała się na linię Małe i Wielkie Mnichy - Kamionna - Tuczapa - Mochy, a później do Kolna.

Wybierz Strony

Powiązane informacje