Oddziały Powstańcze

Dowódcy Powstania Wielkopolskiego – ich działalność i sukcesy

Bogusław Polak

Wybierz Strony

Zadania organizacyjne postawione przed gen. J. Dowbor-Muśnickim przez KNRL wymagały rozbudowy sztabu DG i sformowania sztabów pułków i dywizji, dowództw broni i służb (inspektoratów) itd. Poważną przeszkodą był w tym przypadku chroniczny brak oficerów. W armii niemieckiej stopni oficerskich dosłużyło się – jak wcześniej wspomniano – około 140 Wielkopolan. Tymczasem w pozostałych armiach zaborczych drogi awansów oficerskich dla Polaków były o wiele łatwiejsze. O ile liczbę oficerów młodszych zwiększono drogą awansowania zastępców oficerów i najzdolniejszych podoficerów, to oficerów starszych można było uzyskać tylko z Warszawy. Dzięki staraniom gen. Dowbor-Muśnickiego w ciągu kilku tygodni, od stycznia do maja 1919 roku, do Wielkopolski przybyło ogółem 181 byłych jego podkomendnych z I Korpusu Polskiego oraz armii rosyjskiej, 18 z armii austriackiej i 12 byłych legionistów.

Proces przekształcenia sztabu DG odbył się w kilku etapach. Pierwszy z nich, trwający do końca pierwszej dekady lutego, utrwalił podział na dwa piony: taktyczno-organizacyjny (jako I Kwatermistrzostwo) i administracyjny (II Kwatermistrzostwo) oraz tzw. Oddział III jako adiutantura sztabu. Wewnątrz obu pionów zachowana została struktura wydziałów i biur według etatu DG zatwierdzonego 2 stycznia.

19 stycznia 1919 roku Głównodowodzący podał do wiadomości wojska, iż „wszyscy powołani pod broń w byłej dzielnicy pruskiej tworzą Siły Zbrojne byłej dzielnicy pruskiej”, a organem wykonawczym jego rozporządzeń jest Sztab Naczelnego Dowództwa polskich sił zbrojnych w byłej dzielnicy pruskiej i Szef Aprowizacji”.

Rozkazem operacyjnym DG nr 1 z 18 stycznia zatwierdzony został funkcjonujący już od końca pierwszej dekady stycznia podział Frontu Wielkopolskiego na cztery grupy: północną, zachodnią, południowo-zachodnią i południową. Dowódców grup pod względem taktycznym podporządkowano bezpośrednio DG, a pod względem administracyjnym dowódcom odnośnych okręgów wojskowych. Odwód do wyłącznej dyspozycji DG stanowiły oddziały formowane w OW I / Poznań-miasto. Jak wynikało z treści rozkazu, OW II (Września – Gniezno) organizował rezerwy dla grupy północnej. Dowódcy grup mieli niezwłocznie przystąpić do przeformowania oddziałów piechoty w pułki strzeleckie. Proces przekształcania oddziałów frontowych w regularne pułki na przełomie stycznia i lutego zakłócony został niemieckimi działaniami zaczepnymi i faktycznie trwał do końca lutego, a w niektórych przypadkach do połowy marca 1919 roku.

26 stycznia Dowództwo Główne i oddziały sformowane w I Okręgu Wojskowym zostały zaprzysiężone na placu Wilhemowskim (Wolności), a 1. Pułk Strzelców Wielkopolskich otrzymał sztandar ufundowany przez Wielkopolanki. Uroczystość zakończyła trwająca około 20 minut defilada oddziałów. Defilowały oddziały piechoty, artylerii i kawalerii. Kilka dni później, 28, 29 i 31 stycznia, w kościele pobernardyńskim zaprzysiężone zostały dwa poznańskie baony garnizonowe, natomiast w pierwszej połowie lutego w obszarze frontowym zakończona została organizacja kilku pułków piechoty.

Zawarcie rozejmu stworzyło Głównodowodzącemu, jak i sztabowi DG, możliwość przeprowadzenia reorganizacji Frontu Wielkopolskiego, okręgów wojskowych, a przede wszystkim sformowania wielkich jednostek piechoty, artylerii i kawalerii. Dzięki spadkowi natężenia walk na pierwszych liniach frontów można było wycofać szereg oddziałów dla wypoczynku i szkolenia, a także zorganizować z nich zwarte pułki w ramach przyjętego schematu organizacyjnego Wojska Wielkopolskiego.

Na podstawie dekretu KNRL z 19 marca 1919 roku Józef Dowbor-Muśnicki mianowany został generałem broni. Z dniem 26 kwietnia szefostwo sztabu Dowództwa Głównego objął pułkownik (niebawem generał) Jan Wroczyński.

Dla potrzeb rozbudowywanej armii opracowano szczegółowe etaty, z których wynikało, że w Wielkopolsce brakowało około 800 oficerów. Ogółem w składzie korpusu oficerskiego w końcu czerwca było 1759 oficerów, w tym 872 z byłej armii niemieckiej, 45 z rosyjskiej, 16 z austriackiej, 112 z I Korpusu Polskiego w Rosji, 10 z II Korpusu, 6 z Legionów Polskich, 2 z „Polnische Wehrmacht” i 4 z Wojska Polskiego. Pochodzenia w tym względzie 688 oficerów nie udało się ustalić. Na dalszy napływ oficerów, kierowanych do Poznania przez Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego, nie można było już liczyć, gdyż potrzebowały ich także tworzące się oddziały Wojska Polskiego. Zorganizowano więc Oficerską Szkołę Piechoty.

Kilka wniosków

Przebieg walki w Poznaniu wskazuje na skutki braku centralnego ośrodka dyspozycyjnego. Głównodowodzącego wyznaczono dopiero wskutek wydarzeń 27 grudnia, a polskie naczelne władze wojskowe bezsprzecznie ponoszą winę za taki stan rzeczy. Sztab Dowództwa Głównego, składając się z oficerów przybyłych z Warszawy, mógł przecież działać w konspiracji, nie ujawniając oficjalnie swoich zamiarów i działań. Dopiero decyzje mjr. Stanisława Taczaka i jego sztabu stworzyły podstawy organizacyjno-materiałowe i operacyjne wojsk powstańczych. DG do połowy stycznia 1919 roku utworzyło 9 dowództw niższych na szczeblu okręgów wojskowych, dowództwa czterech grup frontowych oraz intendenturę. W pracy sztabu mjr. Taczaka widać fachową, metodyczną pracę dowódczą, zmierzającą do ujęcia oddziałów powstańczych w karby organizacyjne. Kolejnym etapem miało być stworzenie regularnego wojska. Po 16 stycznia 1919 r. gen. J. Dowbor-Muśnicki kontynuował tę koncepcję organizacyjną, fachowo ją korygując. Poważny problem stanowiło opracowanie operacyjnego planu działań, gdyż 27 grudnia założeń takich nie było. Przez czynnik polityczny nie został też sprecyzowany cel działań orężnych. Ogólne koncepcje DG otrzymało dopiero w ciągu pierwszej dekady stycznia, a w tym czasie Komisariat NRL przypominał, że wyzwolony obszar należy traktować jako front wewnątrz polskiego obszaru aspiracji, jako przede wszystkim polityczno-wojskową demonstrację dążeń Polaków.

Możliwości utworzenia armii regularnej opartej na obowiązkowym poborze i dyscyplinie uzyskał od komisariatu dopiero gen. J. Dowbor-Muśnicki. Wykorzystując wzorce organizacyjne z wojska niemieckiego i rosyjskiego, w oparciu o strukturę I Korpusu Polskiego w Rosji, głównodowodzący sformował trzydywizyjną armię, z brygadą kawalerii, trzema brygadami artylerii, lotnictwem – oddziałami technicznymi i służbami. Stało się to możliwe wskutek napływu roczników żołnierzy z poboru i uzyskania odpowiedniej kadry. Dotychczasowe oddziały regionalne straciły swój na ogół jednolity skład terytorialny, co umożliwiło przejście wojska na organizację pułkowo-dywizyjną. Kadrę dowódczą zapewniała grupa oficerów starszych, przybyłych z Poznania, młodszych oficerów uzyskano drogą przyspieszonego szkolenia, jak też awansowania zastępców oficerów i najzdolniejszych podoficerów. Do Poznania przybyli także młodsi oficerowie z I Korpusu Polskiego i z innych formacji.

Zorganizowany został front i okręgi wojskowe, utworzono nowe i rozbudowano już istniejące, podległe Głównodowodzącemu inspektoraty: piechoty, artylerii, wojsk technicznych, wojsk lotniczych, Obrony Krajowej, okręgowych komend uzupełnień i sanitarny. Dla potrzeb stutysięcznej armii rozbudowano oba kwatermistrzostwa DG, oddział ogólny i Intendenturę Polową. Wojsko Wielkopolskie było więc także kontynuacją myśli oraz koncepcji mjr. S. Taczaka i jego współpracowników.

Brak konkretnego planu powstania, przed 27 grudnia 1918 r., jak również – mimo utworzenia kilku grup skupiających młodszych oficerów – jednolitego dowództwa i głównodowodzącego, musiały odbić się na przebiegu działań oddziałów powstańczych. W wyniku świadomej polityki zaborców tylko niewielu Polaków dosłużyło się w armii niemieckiej stopni oficerskich. Jednakże szeregowcy i podoficerowie, w ogromnej większości doświadczeni frontowcy, wychowani w duchu patriotycznym przez dom rodzinny, kościół katolicki i polskie organizacje, nie oczekiwali biernie na rozwój wydarzeń. Zorganizowani w oddziałach Straży Ludowej, Służby Straży i Bezpieczeństwa, czasem Straży Granicznej, oczekiwali na wybuch powstania. Mniej doświadczona młodzież, zwłaszcza Peowiacy, już w listopadzie parli do powstania, nie bacząc na realne możliwości powodzenia takiej akcji. Liczne niemieckie magazyny wojskowe w Poznaniu i na prowincji oraz stosunkowo duża łatwość ich zdobycia, umożliwiły dobre uzbrojenie i wyposażenie oddziałów.

Analiza poszczególnych etapów walk pozwala na wyciągnięcie ogólnych wniosków. Sposób prowadzenia walki przez oddziały powstańcze a później wojsko regularne, uzależniony był od poziomu ich zorganizowania i dowodzenia. W ciągu pierwszych dziesięciu dni powstania działania w Wielkopolsce nosiły wszelkie znamiona walk partyzanckich. Na czele oddziałów stawali dowódcy pełni patriotycznego zapału i chęci, ale nie posiadający odpowiednich kwalifikacji, co znajdowało praktyczne potwierdzenie na polu walki. Nierzadko były to błędy elementarne, nie do pomyślenia u oficerów posiadających dobre przygotowanie formalne i praktykę frontową. Bywało, że kończyły się tragicznie, w tym też śmiercią niedoświadczonych dowódców. Błędy popełnione na polu walki życiem okupili m.in. W. Wiewiórkowski, E. Krauze, K. Mann. Również inicjator „rajdu” wyzwoleńczego na Kujawy, ppor. P. Cyms, popełnił w trakcie walk ulicznych w Inowrocławiu szereg elementarnych błędów.

Brak kwalifikacji formalnych i doświadczenia w dowodzeniu ujawniał często przypadki wręcz nieudolności. Niewielu było dowódców rzeczowych, sprawnych na polu walki. Nieudolność nadrabiano wówczas brawurą, awanturnictwem, popełniając podstawowe błędy, które w armii regularnej mogły zaprowadzić dowódcę przed sąd polowy. W oddziałach powstańczych konsekwencje wyciągnięto tylko wobec kilku dowódców. P. Cyms stanął przed sądem, ale został uniewinniony, zaś A. Breza został odwołany z dowództwa odcinka rawickiego. W Dowództwie Głównym zdawano sobie sprawę z faktu, iż zadania postawione przed niektórymi dowódcami przerastały ich możliwości. Sprawni w boju jako szeregowcy, nie stawali na wysokości zadania jako dowódcy.

Przykładem wykazania niekompetencji wśród starszych oficerów mogą być zarzuty skierowane pod adresem ppłk. K. Grudzielskiego, który w trakcie pierwszej bitwy szubińskiej (8 stycznia) nie objął osobistego dowództwa nad akcją, nie ustalił jej planu, nie kontrolował przebiegu wydarzeń, nie zorganizował też odwodu, którego tak zabrakło podczas nieudanej próby zdobycia Szubina.

W toku walk wyłoniła się jednak grupa dowódców, którzy poradzili sobie z powierzonymi obowiązkami. Na odcinku północnym frontu wielkopolskiego było to m.in. I. Mielżyński, K. Dratwiński, J. Tomaszewski, K. Golniewicz, E. Rogalski, bracia Skotarczakowie, T. Fenrych, Z. Orłowski, W. Kowalski, W. Wlekliński; na odcinku zachodnim: K. Zenkteler, K. Szcześniak, S. Siuda, S. Tomiak, D. Vogel, W. Eckert; na południowo-zachodnim B. Śliwiński, S. Sikora, S. May, M. Talarczak, F. Szyszka, J, Namysł; na południowym: W. Wawrzyniak, S. Thiel, B. Kirchner, M. Szulc; z oddziałów garnizonu poznańskiego: W. Pniewski, A. Kopa, B. Hulewicz, F. Maryński, E. Materne, W. Rossa. W 1921 r. większość z nich za czyny w powstaniu wielkopolskim odznaczona została Krzyżem Virtuti Militari V klasy i Krzyżami Walecznych.

W ciągu dalszych walk przypadki niekompetencji dowódców zdarzały się już rzadko. Wyższa była też dyscyplina w szeregach, co uwidoczniło się w trakcie uporczywych walk obronnych pod koniec stycznia i w pierwszej połowie lutego, szczególnie na odcinkach zachodnim i południowym, w mniejszym stopniu na południowym (bitwy rawickie). Należy tu też wspomnieć, że doświadczenia powstańcze i kadra z Wielkopolski przyczyniły się w znacznym stopniu do zwycięstwa trzeciego powstania śląskiego w 1921 r.

Niewątpliwie na końcowy sukces powstania 1918-1919 roku złożyło się wiele czynników. Było to wspólne dzieło dowódców, ich podkomendnych, polityków i życzliwego francuskiego alianta, jak również efekt pracy organicznej kilku pokoleń Wielkopolan, a wszystko to w sprzyjających okolicznościach na arenie międzynarodowej. Żaden inny region Rzeczypospolitej, nie potrafił tak skutecznie po latach niewoli sięgnąć po niepodległość i bronić jej w wojnie 1919-1920.

Wybierz Strony

Powiązane informacje